Jednostronne widowisko w Nowielinie
Gryf Nowielin pewnie pokonał na własnym boisku Tywę Swobnicę. Goście poza jedną, bramkową sytuacją, właściwie nie zagrażali bramce lidera tabeli i to pomimo tego, że przez blisko 30 minut grali w przewadze dwóch zawodników. Gryf umocnił się na pierwszej pozycji i pewnie kroczy ku awansowi do wyższej klasy rozgrywkowej. Działacze i sami zawodnicy nie popadają jednak w hurraoptymizm.
Już pierwsze minuty pokazały, która drużyna będzie prowadzić w tym spotkaniu grę. Goście właściwie ograniczali się jedynie do wybijania piłki przed siebie. Trudno im było odmówić woli walki i ambicji, ale na lidera tabeli było to zdecydowanie za mało. Jedna sytuacja przyniosła im radość. W 12. minucie swobniczanie rozpoczęli akcję z prawej strony boiska. W polu karnym niepilnowany znalazł się jeden z graczy Tywy i głową skierował piłkę do siatki. Strzał nie był zbyt mocny, ale bramkarz Krzysztof Słota nie zdołał wybić jej na rzut rożny.
Goście z prowadzenia nie cieszyli się zbyt długo. W 18. minucie trochę miejsca miał przed sobą Arkadiusz Rozdeba. Nie zastanawiając się huknął z dość znacznej odległości. Futbolówka wpadła w samo okienko. Kolejne trafienie dla gospodarzy wisiało w powietrzu. Miejscowi kibice na celne trafienie czekali aż do 39. minuty. Sędzia nie wahał się wskazać na 'wapno'. Do karnego podszedł Marek Świętanowski. Było 2:1. Więcej ciekawych sytuacji w pierwszej połowie już nie oglądaliśmy. Po zmianie stron gospodarze ciągle dominowali na murawie. Rajdem w 47. minucie popisał się Świętanowski. Minął zwodem obrońcę. Będąc w polu karnym został jednak nieprzepisowo zatrzymany. Rzut karny był ewidentny. Tym razem egzekutorem okazał się być Patryk Gaik. W przypadku przyjezdnych warty odnotowania był strzał w 56. minucie spotkania. Piłka jednak nie zmierzała w światło bramki. Już minutę później gospodarze podwyższyli prowadzenie na 4:1. Strzelcem był Konrad Frątczak. Kolejne bramki wisiały w powietrzu. Goście właściwie nie zagrażali bramce Słoty. Wyraźnie cofnęli się pod własne pole karne i jedynie dalekimi wybiciami raczyli swoich ofensywnych graczy. W 67. minucie arbiter spotkania postanowił ukarać zawodnika Gryfa drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartką. Po 4 minutach nowielinianie grali już w '9'. Za popchnięcie rywala czerwony kartonik obejrzał Adrian Sadowski. Upomnienie rzeczywiście się należało, ale zachowanie piłkarza drużyny przyjezdnej więcej miało z aktorstwa niż rzeczywistego faulu. Od tamtej pory Tywa wyszła trochę wyżej. Ich gra ciągle jednak nie pozwalała na wiarę w odmianę losów rywalizacji. Przyjezdni dochodzili do ok. 16 metra, ale obrońcy gospodarzy skutecznie wybijali piłkę. W 90. minucie mogło być 4:2. Piłka po strzale z lewej strony boiska spadła jednak na poprzeczkę. Ostatnie słowo należało do podopiecznych Łukasza Stefańczyka. Swoją drugą w tym meczu bramkę dołożył Rozdeba. Była to już 92 minuta widowiska. Sędzia zawody skończył dopiero 5 minut później. Pewne trzy punkty powędrowały na konto lidera tabeli. Dzięki pauzie Odry Czelin przewaga Gryfa sięga już 8 punktów.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|