'Chcę swoją szansę wykorzystać'
Siatkarski Chemik Police to nie tylko historia ostatnich czterech lat. To także, a może przede wszystkim, historia tych, którzy tworzyli klub i stanowili o sile zespołu we wcześniejszych okresach.
Do nich bezsprzecznie należy jedna z liderek zespołu Mariusza Bujka w I lidze - Ewa Kwiatkowska, rodzima szczecinianka. Ta charyzmatyczna środkowa przez 6 lat (2006-2012) broniła barw Chemika. Według wielu była w tamtym czasie wyróżniającą się siatkarką pierwszoligowych rozgrywek, a może nawet najlepszą na swojej pozycji. W 2012 r. przeniosła się w inne rejony kraju, by wciąż się rozwijać... Z powodzeniem! Dziś Ewa Kwiatkowska dopięła swego i gra na najwyższym poziomie - w Orlen Lidze. Była ostatnio w Szczecinie, by zmierzyć się ze 'swoim' Chemikiem w ramach Pucharu Polski. Co nam powiedziała po meczu?
Zawsze miło się wraca w swoje strony, prawda?
- Zgadza się. Mam tu rodzinę i bardzo dużo wspomnień. Może akurat nie z tej hali ale w ogóle ze Szczecina i Polic. Zawsze miło mi tutaj przyjeżdżać. Serducho na pewno mocniej bije. Bardzo dobrze wyglądasz, solidnie prezentujesz się na boisku, grasz w niezłym zespole Orlen Ligi… Wygląda na to, że te lata od odejścia z Chemika wyszły Twojej karierze na dobre. - Myślę, że tak. W Aleksandrowie, do którego wyjechałam bezpośrednio po Chemiku, wywalczyłyśmy pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej i grałyśmy o awans do ekstraklasy. W play-offach odpadłyśmy. Później w Sulechowie, po dwóch latach, też zajęłyśmy pierwsze miejsce… Także okres gry w I lidze po Chemiku oceniam pozytywnie. Teraz w ŁKS-ie mam okazję pokazać się w Orlen Lidze i na pewno chcę swoją szansę wykorzystać. A jak oceniłabyś dotychczasowe dokonania swojego aktualnego zespołu w lidze? Na co ma szansę? W jakie miejsca celuje na koniec sezonu? - Myślę, że pozycje, wokół których teraz oscylujemy, czyli szósta, siódma, ósma lokata to to o co z pewnością możemy walczyć. Nie raz zdarzają się takie mecze, że głowa nie popracuje i przegrywamy spotkania, które powinnyśmy wygrać. Ale czasem wygrywamy z kolei takie mecze, w których jesteśmy skazywane na porażkę, jak ostatnio z Dąbrową. Także możemy zaskoczyć każdego przeciwnika. Poza Chemikiem… - No tak. Poza Chemikiem (śmiech) A wracając na chwilę do meczu przeciwko Chemikowi właśnie... Mogłyście cokolwie urwać rywalkom w tym pucharowym starciu? - Chociaż w tym trzecim secie mogłyśmy powalczyć do końca bo miałyśmy dosyć sporą przewagę przez pewien czas. Zabrakło jednak troszeczkę chłodnej głowy żeby zwyczajnie dokończyć tego seta. Ta partia była w naszym zasięgu, ale się nie udało. A czy były szanse, by coś więcej tu wywalczyć? Chyba niewielkie. Wszyscy w Chemiku sobie zdawali sprawę, że ewentualne odpadnięcie z pucharu na etapie 1/8 byłoby katastrofą dla tej drużyny. Zespół był więc mocno zmotywowany żeby pokonać przeszkodę w swojej drodze do finału. Czego Ewa Kwiatkowska życzy sobie w tym roku? Może jakieś kolejne wyzwania? - Na pewno życzyłabym sobie zdrowia, żeby nie łapały mnie kontuzje… I wyższej formy!
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|