Gawryszewski: W tej chwili dopadła nas zadyszka
![]() W sobotę szczecinianie ulegli u siebie MKS-owi Będzin 1:3, ale na szczęście czasu na rozpamiętywanie tej porażki nie było w zasadzie w ogóle. Zespół błyskawicznie rozpoczął przygotowania do starcia z Treflem i zawodnicy zapewniają, że zrobią wszystko, aby w czwartek powalczyć o sprawienie niespodzianki. Ta jest jak najbardziej realna, bo biało-niebiescy udowodnili już w tym sezonie, że są w stanie tego dokonać. 3 listopada Espadon zwyciężył w Ergo Arenie 3:1 i wrócił domu nie tylko z uśmiechem, ale też cennym kompletem punktów.
- Pierwsza runda przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, a zwycięstwo w Gdańsku było jednym z tych najbardziej spektakularnych wyników - wspomina Bartosz Gawryszewski, środkowy szczecińskiej drużyny. - Sport ma jednak to do siebie, że czasem przeżywa się lepsze momenty, a innym razem te gorsze. W tej chwili dopadła nas zadyszka, ale musimy pozostawić to za sobą i do meczu z Treflem przystąpić z oczyszczonymi głowami.
Gawryszewski, który poprzednie sezony spędził właśnie w Gdańsku, nie ukrywa, że ma dużo szacunku do naszego czwartkowego przeciwnika. - To bardzo wymagający rywal, który jest przecież świeżo upieczonym zdobywcą Pucharu Polski. Ta drużyna gra naprawdę świetnie i z całą pewnością aspiruje do tego, aby w tym sezonie zdobyć medal w rozgrywkach PlusLigi. My jednak mamy swój pomysł na to spotkanie i postaramy się jak najmocniej uprzykrzyć im życie. Historia pokazała, że potrafimy radzić sobie w meczach, w których nie jesteśmy faworytem, więc na pewno będziemy walczyć. Gdańszczanie znajdują się aktualnie na czwartym miejscu ekstraklasowej tabeli i do drugiej PGE Skry Bełchatów tracą sześć punktów. Zespół Andrei Anastasiego zanotował dotąd szesnaście zwycięstw i poniósł sześć porażek. Jedna z nich miała miejsce właśnie podczas domowej konfrontacji z Espadonem. - Od tamtego spotkania minęło już bardzo dużo czasu, a my wygraliśmy wtedy na niesamowicie trudnym terenie. Gdzieś z tyłu głowy mamy to, że pokonaliśmy ich już w tym sezonie, ale w czwartek to będzie już zupełnie nowy dzień i całkowicie odrębna historia, więc nie sądzę, żeby tamten rezultat dawał nam jakąś przewagę mentalną. Gdańsk z całą pewnością będzie się chciał zrewanżować za tamto niepowodzenie, więc musimy być gotowi, aby właściwie im odpowiedzieć na boisku. Mówiąc o historii pojedynków między Espadonem i Treflem nie można nie wspomnieć o tym, co wydarzyło się w ubiegłym sezonie. Szczecinianie pokonali wtedy na własnym parkiecie gdańszczan 3:1, a absolutnym bohaterem spotkania był Bartłomiej Kluth, który zdobył czterdzieści punktów i ustanowił nowy rekord plusligowych rozgrywek. - Doskonale pamiętam ten mecz i to, że przegraliśmy wówczas z Espadonem, prowadzonym przez kapitalnie spisującego się Bartka. I powiem szczerze, że nie mam nic przeciwko temu, aby taki scenariusz powtórzył się i tym razem. Sam mogę nawet zagrać najgorszy mecz w życiu, ale jeśli Bartek znów będzie miał taki dzień i przełoży się to na nasze zwycięstwo, to takie rozwiązanie biorę w ciemno! Czy spotkanie z byłym klubem wywołuje u naszego środkowego dodatkowe emocje? - Absolutnie nie. Mój pobyt w Gdańsku to już zamknięty rozdział i obecnie koncentruję się wyłącznie na tym, aby w jak największym stopniu pomóc Espadonowi w osiągnięciu korzystnego wyniku. Mecz przeciwko Treflowi traktuję dokładnie tak samo, jak każde inne spotkanie - kończy Gawryszewski.
�r�d�o: Biuro Prasowe Espadonu Szczecin
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|