Pogoń ciągle n fali
-Przyjechaliśmy do Sosnowca walczyć o komplet punktów - mówił po wczorajszym meczu Zagłębia Sosnowiec z Pogonią trener portowej jedenastki Piotr Mandrysz. - Chcieliśmy się zrewanżowć za porażkę na własnym terenie i to się nam udało. Spotkanie miało dwa oblicza. W pierwszej połowie oba zespoły grały zchowawczo. Natomiast druga połowa był zdecydowanie dl nas. Trudno nie zgodzić się ze słowmi szczecińskiego szkoleniowca, bowiem w pierwszych 45 minutach akcji było jak na lekarstwo i z boiska wiało nudą. Lepiej w tej części gry prezentowło się Zagłębie, jednak ani Rafał Pietrzak, ani Pajączkowski nie zdołali pokonać Bieńkowskiego.
Do Sosnowca wybrała się spora grupa szczecińskich kibiców, niestety fani Pogoni zostali wpuszczeni na stdion dopiero pod koniec pierwszej połowy. Po przerwie doszło do zmieszek na stadionie, miejscowi podpalili flagę FC Pogoni "Jaworzno". Spotkanie zostło przerwane na około 10 minut, nie obyło się bez interwencji armatki wodnej, Policja użyła także gazu, który rozprzestrzenił się po całym obiekcie. Na zmieszaniu skorzystali Portowcy, którzy prężnie rzucili się do ataków. W 63 minucie goście mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia, a Macieja Gostomskiego pokonał Marcin Woźniak. Piłkrze Pogoni podbiegli pod sektor kibiców ze Szczecina i wspólnie cieszyli się z gola. Stracona bramka obudziła miejscowych i w 73 minucie Krzysztof Myśliwek wyrównał stan meczu. Chwilę później mogło być już 2:1 dl Zagłębia, ponownie w idelnej sytuacji znalazł się strzelec bramki Myśliwek, tym razem jednak dobrze interweniuje Bińkowski, choć z niejakim opóźnieniem. W 77 minucie Bałecki podaje do Pietrzka, zawodnika z Sosnowca na granicy pol karnego faulem powstrzymuje Skrzypek, ale rzut wolny egzekwowany przez miejscowych jest niecelny. Trzy minuty poóźniej dają o sobie znać podopieczni Piotra Mandrysza. W obrębie pola karnego Chifon podaje do Kowala, napastnik odgrywa piłkę do Parzego, a ten uderza z pierwszej piłki prosto w bramkarza. W 90 minucie Kowal dogrywa do Chifona na osiemnasty metr, szczecinianin nie zastanawiając się posłał piłkę z całej siły w środek bramki, bramkarz gospodarzy nie miał szans w tej sytuacji. Spotkanie z racji zamieszek zostało przedłużone, jednak w doliczonym czasie gry wynik nie uległ już zmianie. - W pierwszej połowie graliśmy zachowawczo. Incydent na trybunach niektórych pobudził, innych uśpił. Spotkały się dziś dwie dobre firmy. Nie trafiliśmy ze zmianami. Był to z pewnościa brdzo ciężki mecz - podsumował spotkanie Gerard Juszczak, trener gospodarzy. własne relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|