Klapa na inaugurację
Na własnym parkiecie futsaliści Pogoni 04 przegrali w pierwszym meczu sezonu 2008/2009 z GKS Jachym Tychy 1:2. Mimo dobrej gry i wielu sytuacji podbramkowych szczecinianie nie potrafili strzelić bramki. Jedyna bramka zapisana na konto naszej drużyny padła po przedłużonym rzucie karnym wykonanym przez Kolca.
Na dzisiejszym meczu marzyło się działaczom Pogoni 04 zapełnienie hali. Godzina spotkania ustalona po meczu Pogoni Szczecin miała zachęcić kibiców do przyjścia na halę przy Twardowskiego. Niestety całej hali zapełnić się nie udało. Ci jednak, którzy usiedli na trybunach zobaczyli bardzo dobre spotkanie, dużo walki na parkiecie i żal porażki. Pogoń zaczęła ostro. Ciągłe ataki na bramkę przeciwnika Żebrowskiego, Andruszki i Wydmuszka. Granatowo-bordowi pewnie kontrolowali sytuację na parkiecie. Dopiero po 3 minutach od rozpoczęcia spotkania piłkarze z tych mogli oddać strzał na bramkę Wydmuszka. Wzmożone ataki Portowców nie przynosiły jednak skutków. Brakowało wykończenia akcji i celnych strzałów. Goście zaczęli grać z kontry. W 10 minucie groźny strzał na bramkę Kubraka oddał Myszor. Nasz bramkach był dziś w dobrej dyspozycji i nie dał się zaskoczyć. Kilka ostrzejszych ataków gości z Tych spowodowało, że Pogoń cofnęła się do obrony. Końcówka pierwszej połowy to jak wyczekiwanie na ostatni gwizdek. Na drugą część spotkania Pogoń wyszła w tym samym składzie co w pierwszej - Piasecki, Andruszko, Żebrowski i Jatczak. Szczecinianie znów rozpoczęli od ataków na bramkę przeciwnika. Znów jednak powtórzy się sytuacja z pierwszej połowy - kilka nieudanych akcji i niecelnych strzałów powoduje w naszych zawodnikach kompletny brak wiary w celny strzał. Przeciwnicy potrafili to wykorzystać. W 28 minucie po dośrodkowaniu Słoniny bramkę strzela Rafał Harazim. Pogoń próbuje szybko wyrównać wynik, ale mocny strzał Jatczaka pewnie broni bramkarz GKS-u. Na parkiecie robi się coraz bardziej nerwowo, czas nieubłaganie zmierza do zakończenia spotkania. Na 8 minut przed końcem meczu Wydmuszek traci piłkę w środku pola. Słonina szybko podaje do Myszora, a ten w zamieszaniu pod naszą bramką, pokonuje Kubraka. Gdy już wydaje się, że wszystko stracone sędzia odgwizduje przewinienie i przedłużony rzut karny w naszą stronę. Do piłki podchodzi Sebastian Kolec i po gwizdku umieszcza futbolówkę w bramce przeciwnika. Trener Portowców - Kazimierz Biela - prosi o czas. Szczeciński szkoleniowiec zdecydował się na wycofanie bramkarza. Ten zabieg zdał się na niewiele. Pogoń grała bez pomysłu, a podawanie piłki przypominało raczej grę "w dziada" niż budowanie akcji. W ostatnich sekundach nie zabrakło strzału rozpaczy w wykonaniu Jatczaka. Pogoni 04: Kubrak, Konopka, Lewandowski, Jatczak, Piasecki, Kolec, Żebrowski, Wydmuszek, Mendak, Marcyniuk, Andruszko, Kieliczek GKS Jachym TychyMowdzik, Dłużniewski, Czyżo, Górecki, Trojanowski, Słonina, Harazim, Adamczuk, Myszor, Szonina, Skrzypczyk, Szarek własne relacjďż˝ dodaďż˝: maggi |
|