Nie dali szans Promieniowi
Wielka Sobota była dniem kiedy to po raz dziesiąty w historii rozgrywek Klasy Okręgowej stanęli na przeciw siebie lokalni rywale. W dotychczasowych potyczkach pomiędzy Masovią Maszewo a Promieniem Mosty bilans korzystniej przedstawiał się dla 'promienistych', którzy do tej pory wygrali czterokrotnie, trzy razy padał wynik remisowy zaś dwukrotnie to maszewiacy wychodzili z tych pojedynków zwycięsko.
Zielono-czerwoni przed tym spotkaniem byli w nie najlepszych nastrojach po tym jak gładko przegrali swoje spotkanie z Wichrem Brojce zaś Promień po znakomitej końcówce w meczu z Iną Ińsko i remisie udowodnił że jest drużyną, która walczy do końca i mimo iż byli gośćmi sobotniego spotkania łatwo skóry nie sprzedadzą.
Od pierwszego gwizdka sędziego inicjatywę przejęli gospodarze, którzy atakiem pozycyjnym próbowali rozmontować szczelną defensywę Promienia. Jednak brak precyzji gospodarzy powodował iż przez pierwsze 20 minut meczu nie przyniosły większych emocji licznie zgromadzonej w ten dzień na maszewskim stadionie publiczności. Sygnał do odważniejszych ataków gospodarzy dał Marcin Zwolak, który w 26 minucie mógł gospodarzom dać prowadzenie. Wtedy to precyzyjne podanie od Olszewskiego otworzyło drogę do bramki naszemu napastnikowi, którego strzał instynktownie sparował Szczepanik zaś piłkę zmierzającą do pustej bramki zdążył jeszcze wybić obrońca. Goście odpowiedzieli 10 minut później, kiedy to błąd w narożniku boiska maszewskiego obrońcy skończył się tylko na strzale w boczną siatkę bramki Seniuka. Gospodarze swoją przewagę dokumentują w 40 minucie. Rzut wolny spod bocznej linii boiska precyzyjnie wykonuje Marek Osesik zaś celnym trafieniem głową popisuje się Kamil Młynarczyk który zdobywa swoją czternastą bramkę w sezonie. Wynikiem 1:0 kończy się pierwsza połowa meczu.
Już pierwsza akcja gości po gwizdku rozpoczynającym drugą odsłonę mogła zaskoczyć gospodarzy gdy strzał napastnika Promienia z bliskiej odległości przytomnie wyłapuje Radek Seniuk. Przez następny kwadrans na boisku nic ciekawego się nie działo i nic nie zapowiadało emocji, które na dobre rozpoczęły się od 61 minuty. Wtedy na indywidualną akcję decyduje się Błażej Olszewski, który rajd od środka boiska kończy celnym strzałem z linii pola karnego. Chwilę później goście grają w '10' gdy za drugą żółtą kartkę boisko musi opuścić Łukasz Włodarczyk. To momentalnie wykorzystują gospodarze i w 63 minucie jest już 3:0 dla Masovii. Fatalny w skutkach błąd popełnia obrońca Promienia, któremu piłkę wyłuskuje Przemek Stosio i pokonuje wprowadzonego chwilę wcześniej rezerwowego bramkarza gości. Swoją boiskową bezradność w tym meczu goście wyładowują na arbitrze, który po raz kolejny jest zmuszony pokazać czerwoną kartkę pomocnikowi Promienia w 68 minucie.Od tego momentu grający w '9' goście nie są w stanie nawiązać jakiejkolwiek walki z zielono-czerwonymi, którzy co chwila stwarzają kolejne akcje do podwyższenia rezultatu. Dopinają swego w 78 minucie, kiedy to po asyscie Przemka Stosio do pustej bramki z najbliższej odległości piłkę kieruje Kamil Młynarczyk (na zdjęciu). Minutę później ten sam zawodnik wpisuje się na listę strzelców po raz trzeci zaś po rajdzie lewą stroną tym razem asystuje mu Marcin Zwolak. Jest 5:0 i nokaut w wykonaniu Masovii. Dzieła zniszczenia dokonuje w 81 minucie Przemysław Kozakowski, który po strzale Młynarczyka i rykoszecie z najbliższej odległości głową umieszcza piłkę w pustej bramce. Do końca meczu gospodarze jeszcze dwukrotnie mogli pokusić się o bramki. Jednak najpierw pojedynek sam na sam z bramkarzem Promienia przegrywa Stosio zaś w ostatniej minucie meczu po zamieszaniu w polu karnym Przemek Kozakowski z bliskiej odległości trafia wprost w bramkarza. Wynikiem 6:0 dla Masovii kończy się spotkanie i to oni i ich kibice w bardzo dobrych nastrojach udali się do domów by spędzić nadchodzące wielkanocne święta.
�r�d�o: www.masovia.net/kichu
relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|