Płomień bez punktu w październiku
Gdyby mecze piłkarskie trwały 80 min. Płomień zdobyłby swój pierwszy punkt ligowy w ... październiku. Mniej więcej do tego czasu piłkarze z Jeżyczek toczyli wyrównany pojedynek z faworyzowaną drużyną Iskry. Niestety zbrakło sił i umiejętności. Goście zdecydowanie lepiej wytrzymali kondycyjnie trudy tego spotkania i to oni cieszyli się ze zdobycia kompletu punktów.
Mecz rozpoczął się wręcz idealnie dla drużyny przyjezdnej. Już 180 sek. po pierwszym gwizdku arbitra Karola Lewkowicza objęli oni prowadzenie za sprawą Marcina Lewandowskiego. Otrzymał on piłkę ze środka pola i po wygraniu pojedynku biegowego z Damianem Maroniem znalazł się sam na sam z bramkarzem gospodarzy i strzałem lewą nogą dał pierwsze prowadzenie Iskrze w tym pojedynku. Po stracie gola miejscowi próbowali jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Udało się to w 33 min. gry, a strzelcem bramki na 1:1 okazał się, ze względu na katastrofalną sytuację kadrową grający w ataku nominalny obrońca, Kamil Borowski. Po zamieszaniu pod bramką gości i minięciu się z piłką bramkarza Iskry, z ostrego kąta umieścił futbolówkę w siatce bramki drużyny przyjezdnej. Trzeba zaznaczyć, że mimo iż ta część zakończyła się remisem, to więcej z gry miała jednak Iskra. To ona przeważała i miała więcej sposobności do strzelenia kolejnych bramek. Nic wielkiego z tej przewagi jednak nie wynikało, bo strzały z dystansu były albo niecelne, albo skutecznie blokowane przez defensywę Płomienia. Druga odsłona tego pojedynku, aż do 83 min. była bardzo wyrównana. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i nie dochodziło do jakiegoś poważniejszego zagrożenia pod obiema bramkami. Optyczną przewagę mieli goście dopingowani przez ponad 40-stoosobową grupkę swoich sympatyków. Miejscowi nadrabiali ambicją i zaangażowaniem. Mogli oni nawet pokusić się o strzelenie gola dającego im prowadzenie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcina Kołodzieja, Mariusz Jacewicz ładnie strzelił z główki. Niestety dla miejscowych, zmierzającą do siatki futbolówkę ofiarnie wybił jeden z obrońców gości. Losy spotkania rozstrzygnęły się w samej końcówce pojedynku. Prawą stroną przedarł się pomocnik Iskry i z linii końcowej zacentrował na 8 metr pola karnego Płomienia. Jeden jedyny raz defensorzy gospodarzy nie upilnowali najlepszego gracza białogardzkiej ekipy, Pawła Szczygła, a ten strzałem głową pod poprzeczkę wyprowadził Iskrę ponownie na prowadzenie. Od 88 min. było już wiadomo, że gospodarze nie wzbogacą się choćby o jedno oczko. W tej właśnie minucie czerwony kartonik ujrzał Artur Włodarczyk i marzenia o urwaniu punktów faworytowi straciły rację bytu. Mimo tego gospodarze jeszcze raz spróbowali odmienić losy spotkania. W trzeciej z doliczonych do regulaminowego czasu minut zaatakowali siedmioma zawodnikami. Niestety w okolicach pola karnego gości stracili futbolówkę i "nadziali" się na kontrę ze strony Iskry. Białogardzianie sunąc na bramkę Płomienia w przewadze 6:3 nie zmarnowali takiej okazji, a ze zdobycia gola cieszył się Mateusz Suchocki. Wygrała drużyna zdecydowanie lepiej przygotowana kondycyjnie do sezonu. Płomień walczy i za to należą mu się pochwały, ale składem, który ostatnio wybiega na murawę, zapewne byłyby problemy w potyczkach z czołówką A-klasy. Trzeba dograć do końca rundę jesienną bez większych ubytków ludzkich, a wiosną po wyleczeniu kontuzji przez czołowych graczy, powalczyć o punkty, które zagwarantują spokojny byt w "okręgówce". relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|