Szczecin powitał Olimpijczyków
Punktualnie o godzinie 18:00 na parking pod Pazimem podjechała platforma z naszymi, szczecińskimi olimpijczykami, ich trenerami, działaczami oraz przedstawicielami Urzędu Miasta z prezydentem Piotrem Krzystkiem na czele. Przy dźwiękach muzyki Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski - złoci medaliści w czwórce podwójnej z Pekinu wraz z pozostałymi reprezentantami naszego miasta pozdrawiali przechodniów. Kilkaset ludzi ustawiło się w kolejce po autografy i wspólne zdjęcia. - Myślałam, że jesteście wyżsi, - jaki piękny ten medal - słychać było głosy rozentuzjazmowanego tłumu. - Jestem zadowolony ze startu naszych olimpijczyków, choć po cichu liczyłem na jakiś brąz w ekipie pływaków, no i medal Moniki Pyrek - komentował przyglądający się powitaniu Dyrektor Wydziału Sportu Robert Szych. - Oczywiście zawsze może być lepiej, ale proszę zobaczyć cała ekipa oświeciła się w blasku złota wioślarzy. - dodał. I faktycznie kibice, których z minuty na minutę było coraz więcej chcieli mieć zdjęcie z każdym z naszych olimpijczyków, z każdym zamienić słowo - nie ważne czy był pierwszy, dziewiąty czy pięćdziesiąty. Oczywiście największym powodzeniem cieszyli się Kolbowicz z Wasielewskim, dzisiaj także dowiedzieliśmy się co przygotowało miasto dla naszych "dominatorów". Zawodnicy AZS otrzymali po Oplu Astrze, a każdy z zawodników, który ukończył rywalizację w pierwszej dziesiątce telewizor LCD 46 calowy oraz aparat cyfrowy.
- Jesteśmy dumni z tego, że przywieźliśmy pierwszy złoty medal dla Szczecina. - mówił Marek Kolbowicz. - Wiemy, że doprowadziliśmy przynajmniej niektórych z Was do łez i ogromnego wzruszenia, było to niezamierzone. Ale nie martwcie się państwo prowadziliśmy dzisiaj rozmowy z pewnym bankiem i kto wie, może za cztery lata w Londynie jeszcze się spotkamy. Humory dopisywały wszystkim naszym reprezentantom, Mateusz Sawrymowicz żartował z Konradem Wasielewskim, Kasia Baranowska tupała nóżką w rytm muzyki i z uśmiechem na ustach zbierała pochwały za udany start na igrzyskach i pobicie kolejnych rekordów Polski, Przemek Czerwiński uśmiechem czarował kolejne fanki - przygaszona wydawała się być tylko Monika Pyrek. Widać, ze tyczkarka MKL bardzo przeżyła start w Pekinie i to piąte miejsce. - Chciałam bardzo, ale się nie udało - powiedziała ze smutkiem w głosie. własne relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|