AZS - Bank BPS Basket: Popis Swansona
Po sensacyjnym zwycięstwie z drużyną mistrzów Polski, Asseco Prokomem Sopot zawodnikom Andreja Urlepa przyszło zmierzyć się na niezwykle trudnym i gorącym terenie z koszalińskim AZS. - Pokażemy wszystkim, że wygrana z Asseco to nie przypadek - zapowiadał Radosław Hyży, skrzydłowy Basketu Kwidzyn. Po meczu zaś ten sam zawodnik przyznał, że tego dnia jego zespół był wyraźnie słabszą drużyną od rywala.
Początek spotkania należał jednak do gości. Basket po raz kolejny udowodnił, że odkąd trenerem drużyny jest Andrej Urlep najlepszą bronią tego zespołu jest gra w obronie. W ataku zaś szalał Tony Weeden, który celnym rzutem za trzy wyprowadził swój zespół na siedmiopunktowe prowadzenie. Wówczas przypomnieli o sobie zawodnicy AZS. Za zdobywanie punktów wzięli się Swanson oraz Reese a po asyście tego drugiego i punktach Łukasza Diduszko na tablicy był już remis 18:18. - Początek należał do nas. Później jednak zaczęliśmy popełniać proste straty i błędy w ataku, co w bezlitosny sposób wykorzystali nasi rywale - tłumaczył po meczu Andrej Urlep, trener Banku BPS Basketu Kwidzyn. Od tego momentu koszalinianie złapali wyraźnie wiatr w żagle. Na parkiecie było widać ogromną nieporadność zawodników z Kwidzyna a po pięciu punktach z rzędu Grzegorza Arabasa, AZS objął ośmiopunktowe prowadzenie. Wówczas czas wziął Andrej Urlep, który najwyraźniej dość mocno zmotywował swoich zawodników, albowiem ci po raz kolejny wrócili do gry i tak szybko jak stracili, tak szybko odrobili stratę do AZS. - Szala zwycięstwa przez całe spotkanie przechylała się z jednej strony na drugą - powiedział po meczu trener Urlep. Trudno nie zgodzić się ze słowami słoweńskiego szkoleniowca. Po zmianie stron po raz kolejny AZS odskoczył Basketowi na kilka punktów a po trójce z siedmiu metrów Swansona na tablicy było już 50:38. Coś jednak wówczas zablokowało się w grze koszalińskiej drużyny. - Zdawałem sobie sprawę z tego, że czeka nas bardzo trudne spotkanie - mówił po meczu Jeff Nordgaard, trener AZS. - Przygotowałem więc wiele nowych rozwiązań taktycznych. Być może za wiele - dodał szkoleniowiec koszalińskiej drużyny. Kwidzynianie po raz kolejny dość szybko odrobili stratę do rywala a przy stanie 56:55 przewinienie niesportowe popełnił Javier Mojica. Z linii rzutów wolnych tylko raz trafił Tony Weeden a chwile później przy wyprowadzaniu piłki ze środka boiska Basket popełnił prostą stratę, którą na punkty zamienił George Reese. AZS niesiony dopingiem koszalińskiej publiczności zdobył dziewięć punktów z rzędu i było już 65:56. Po serii AZS przyszedł czas na serię drużyny z Kwidzyna. Podopieczni Andreja Urlepa zdobyli 11 punktów z rzędu, dzięki czemu objęli dwupunktowe prowadzenie. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął niezawodny tego dnia Dante Swanson, który w kluczowych momentach spotkania zdobył 12 punktów dla swojego zespołu. Najważniejszy okazał się celny rzut za trzy punkty na minutę przed końce przy stanie 76:72, po którym było już pewne, że AZS nie może przegrać tego meczu. - Dzisiejsze zwycięstwo zawdzięczamy Dante Swansonowi, który w odpowiednim a zarazem najtrudniejszym momencie spotkania wziął sprawy w swoje ręce - mówił po meczu wyraźnie zadowolony ze zwycięstwa drużyny Grzegorz Arabas, rzucający AZS. Spotkanie zakończyło się wynikiem 85:77 i było to dziesiąte zwycięstwo AZS we własnej hali. - Jak do tej pory w Koszalinie przegraliśmy tylko dwa mecze. Mocno pracujemy nad tym, aby grać w meczach wyjazdowych równie dobrze jak we własnej hali - powiedział po meczu Jeff Nordgaard, trener AZS. www.plk.pl relacjďż˝ dodaďż˝: kronos85 |
|