W derbach lepszy Radex
Hala wypełniona po brzegi i wspaniały doping zarówno ze strony kibiców Spójni jak i AZS-u - tak w skrócie wyglądały nasze regionalne, koszykarskie derby na szczeblu II ligi. Mimo, że poziom basketu nie był najwyższy, to spotkanie mogło się podobać. To był typowy mecz walki, nikt nie odpuszczał. - Życzyłbym sobie, abyśmy spotkali się razem w finale play-off - mówi trener AZS-u Zbigniew Majcherek. Tym razem lepsi okazali się szczecinianie, którzy wygrali 63:54 (22:11, 16:10, 13:14, 12:19). O losach meczu zdecydowały pierwsze dwie kwarty. Spójnia raziła nieskutecznością zarówno z akcji jak i z rzutów osobistych. - Jak się nie trafia 20 osobistych - to o czymś to świadczy - mówi Mieczysław Major, szkoleniowiec stargardzian. - W pierwszej i drugiej kwarcie kompletnie nie radziliśmy sobie ze strefą przeciwnika. Trzeci element, który zaważył o naszej porażce to zbiórka na naszej tablicy - dodaje trener. Bardzo słabo zagrał lider Spójni Wiktor Grudziński. Zdobył on 7 punktów, w tym pięć z rzutów osobistych. Pierwsze i jedyne trafienie z akcji zaliczył dopiero na cztery minuty przed końcem spotkania. W ekipie akademików ze Szczecina gra się nie kleiła Tomkowi Mrożkowi. Mimo kilku prób nie udało mu się zdobyć ani jednego punktu. Początek meczu to wyraźna przewaga AZS-u. Po rzutach Maćka Majcherka i Łukasza Bieli prowadzili już 7:1. Spójnia szybko odpowiedziała i doprowadziła do stanu 9:8. Od tego momentu wyraźną inicjatywę przejęli gospodarze, a zawodnikom Spójni kompletni nic nie szło. Nie dość, że nie trafiali nawet w 100 proc. sytuacjach, to jeszcze nie zbierali na swojej tablicy. Głównie dzięki dobrej postawie Karola Pytysia. Początek drugiej kwarty to dwie indywidualne akcje Majcherka i zrobiło się 26:11. Chwilę później było już jednak 29:12 i o czas poprosił trener gości Mieczysław Major. Po nim, Spójnia odżyła. Kilka razy zmusiła do błędów akademików. Dzięki temu zniwelowała ponownie stratę do 10 punktów (29:19). Końcówka tej pierwszej połowy należała jednak do szczecinian, którzy schodząc na dłuższą przerwę prowadzili 36:21. Po wznowieniu gry AZS dzięki dobrej skuteczności szybko doprowadził do 20 punktowego prowadzenia (43:23), najwyższego w tym meczu. Od tego momentu Spójnia zdecydowała się na pressing już na połowie rywala. To przynosiło efekt. Systematycznie, ale mozolnie odrabiała starty. Na 5 minut przed końcem meczu zespoły dzieliło już tylko 10 punktów (55:45). Od tego momentu oba zespoły raziły nieskutecznością. Akademikom jednak udało się utrzymać bezpieczną przewagę, dzięki czemu uniknęli dramaturgii w ostatniej minucie. AZS: Maciej Majcherek 20, Biela 15, Sudowski 10, Podgalski 8, Karaś 6, Pytyś 4, Mrożek 0, Kwietniewski 0, Łukomski 0. Spójnia: Koszuta 10, Grudziński 7, Grzegorzewski 7, Piechucki 7, Soczewski 6, Trypuć 5, Mazur 4, .Zarzeczny 3, Molenda 3, Terlikowski 2, Polowy 0. własne relacjďż˝ dodaďż˝: krab |
|