Słaby mecz w Rudzie Śląskiej
Stawka meczu zarówno dla Rudy jak i Pogoni była olbrzymia. Zresztą mecz został bardzo poważnie potraktowany przez Komisję PZPN d.s futsalu. Oprócz tradycyjnej trójki sędziowskiej w hali w Halembie pojawił się jeszcze jeden sędzia techniczny, obserwator i delegat.
Do Rudy Śląskiej przyjechała także trzyosobowa grupa kibiców Pogoni, po dłuższej przerwie także miejscowi kibice Gwiazdy „odzyskali głos” co na pewno nie pozostało bez wpływu na postawę drużyny gospodarzy. Obie drużyny postawiły na atak i szybko strzelone gole miały im pomóc w kontrolowaniu gry. Sztuka ta udała się rudzianom. Po znakomitym podaniu Szczygła, Dura wygrał pojedynek z bramkarzem gości i otworzył wynik rywalizacji. Bramka wyraźnie podłamała szczecinian. Z kolei cofnięta do defensywy Gwiazda pressingiem zmuszała rywala do prostych strat.
Jeżeli już dochodziło do jakiegoś zagrożenia - na posterunku znajdował się Krzyśka. Miejscowi byli skupieni, a na pewno dodatkową mobilizacją był fakt, że po ciężkiej kontuzji (otwarte złamanie nogi) w pierwszej czwórce na parkiecie pojawił się Paweł Wróblewski.
Po atomowym uderzeniu Lokwenca w poprzeczkę wydawało się, że gol dla miejscowych to tylko kwestia czasu. Niewykorzystane sytuacje lubią się jednak mścić. Najpierw Kolec z najbliższej odległości trafił w słupek, ale chwilę później Kostyuchenko huknął z ponad dziesięciu metrów nie do obrony. Bramka podrażniła tylko ambicje beniaminka. W efekcie czego, Miozga sprytnym strzałem zmieścił futbolówkę pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Kubraka. Kapitalną asystą popisał się Jachimowicz. W II połowie widać było, że rudzianie szybko zebrali ligowe doświadczenie i spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie czekając na swoje okazje. Golkipera Pogoni postraszył Dura i Lokwenc, ale w kolejnej akcji „Dziura” dobił piłkę po uderzeniu Sobiecha i ponownie utonął w objęciach kolegów. Goście postawili wszystko na jedną kartę. Na osiem minut przed końcową syreną wycofali bramkarza i... po raz kolejny musieli wyciągać piłkę z siatki. Ich katem okazał się Dura, który wykończył składną kontrę swojego zespołu. Rudzianie mieli jeszcze kilka okazji. Strzał Lewandowskiego w poprzeczkę nawet 'kosmetycznie' nie zmienił wyniku i gospodarze mogli po czterdziestu minutach batalii odtańczyć taniec radości na środku swojej hali.Pierwsza wygrana w tej rundzie na pewno mobilizuje „żółto-niebieskich” bowiem wszystkie rozstrzygnięcia w dole tabeli są jeszcze możliwe.
�r�d�o: www.gwiazda.elsat.net.p
relacjďż˝ dodaďż˝: baaru |
|