Arkonia traci lidera
Czar prysł a Arkonia powraca do scenariusza z ubiegłego sezonu - to pierwsza myśl jaka nasuwa się po porażce w fatalnym stylu, jakiej doznał szczeciński zespół podczas weekendowej potyczki w Chojnie.
Taki pogląd na całą sytuację zważywszy na bardzo dobry początek tego sezonu wydaje się być uzasadnionym, jednak na chłodno oceniając pozycję w tabeli kibice i fani Arkonii nie mogą załamywać rąk. Pozycja wicelidera wciąż daje w ostatecznym rozrachunku upragniony awans, pod warunkiem, że zespół faktycznie na boisku powalczy o utrzymanie tak dobrego miejsca. Pierwszą połowę meczu z Chojną wszyscy związani klubem ze Szczecina chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Już na samym początku meczu Arkonia dostała cios po którym długo nie mogła się otrząsnąć.
Pierwszą połowę meczu z Chojną wszyscy związani klubem ze Szczecina chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Już na samym początku meczu Arkonia dostała cios po którym długo nie mogła się otrząsnąć. Na uderzenie z dystansu zdecydował się jeden z pomocników gospodarzy i piłka znalazła drogę do bramki. Było 1:0 a zawodnicy Arkonii oniemieli. Kto wie czy losy meczu nie odwróciłyby się, gdyby dosłownie minutę później bramką odpowiedział Michalczyszyn. W znakomitej sytuacji przegrał jednak pojedynek jeden na jeden z bramkarzem miejscowych. Drugi cios Odra zadała w wymarzonym dla siebie momencie, ponieważ strzelili bramkę do szatni w 45 minucie. Napastnik Odry w dziecinny sposób ograł dwóch obrońców naszej drużyny podwyższając na 2:0.
Pierwsze 25 minut drugiej połowy nie wiele różniło się od pierwszej części meczu w wykoniu Arkoni. Arkonia na upartego swoje akcje przeprowadzała środkiem boiska, po raz kolejny boczne sektory boiska były niewykorzystywane. W momencie kiedy trener Brzozowski wprowadził kilka zmian i zweryfikował nieco ustawienie na boisku, Arkonia poderwała się do odrabiania strat. Efektem tego były stworzone sytuacje do zdobycia bramki. Arkonia w ostatnich 20 minutach założyła hokejowy zamek na połowie Odry. Co rusz sunęły ataki po których kotłowało się w polu karnym gospodarzy, chcąc myśleć o remisie bądź nawet wygranej. Arkończycy powinni byli wykorzystać choćby jedną ze stworzonych sytuacji w końcówce spotkania. A tak po rzucie karnym na Kubiku, Kornak zdobył kontaktową bramkę, jednak okazało się że był to gol na otarcie łez.
�r�d�o: arkonia.szczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Oczko665 |
|