Kolorowo na Siedleckiej
Pierwsza połowa spotkania meczu Chemika Police z Cartusią Kartuzy była wyjątkowo słaba i nic nie zapowiadało emocji jakie miały towarzyszyć kibicom w drugiej odsłonie. Tymczasem po zmianie stron Chemik ostro ruszył do ataków i... szybko stracił bramkę. Błąd defensywy wykorzystał Tomasz Banaszak. Do wyrównania również doprowadził zawodnik Cartusii. Bramkę wyrównującą strzałem samobójczym zdobył Karol Damjan.
Emocji w spotkaniu jednak było więcej. Najpierw z czerwoną kartką boisko opuścił Marcin Wydurski, a po chwili w jego ślady poszli Wojciech Kempiński, Wojciech Kitkowski oraz Maciej Konkol.
Chemik: Rusek - Raczak, Janicki, Kurant, Jóźwiak (84' Szych), Rembisz, Hajdukiewicz, Szmit, Baranowski (60' Krawiec), Maśniak (46' Górski), Wydurski
Cartusia: Czyżniewski - Domjan, Grzędzicki, Kitkowski, Kempiński, Stencel, Karasiński, Konkol (90' Mach), Dawidowski (46' Banaszak), Kordyl, Rubin (46' Bubienko) Statystyki (Chemik - Cartusia): Strzały celne: 5 - 4 Strzały niecelne: 6 - 4 Faule: 9 - 10 Żółte kartki: 2 - 5 (Szmit, Górski - Kordyl, Domjan, Kempiński x2) Czerwone kartki: 1 - 3 (Wydurski - Kempiński, Kitkowski, Konkol) Rożne: 2 - 3 Spalone: 6 - 4 Bramki: 0:1 - 50 minuta - Tomasz Banaszak 1:1 - 68 minuta - Karol Damjan (samobój) Sędziowali: Karol Purczyński - Łukasz Wilk, Jarosław Korolczuk (Zachodniopomorski ZPN) Pogoda: przejściowe zachmurzenie, 6 st. C Widzów: 100 Już 6 minuta mogła dać prowadzenie gościom z Kartuz. Arkadiusz Kordyl po strzale zza pola karnego trafił w słupek koło interweniującego Piotra Ruska, dobijał Paweł Rubin jednak tuż nad pustą bramką. Później dwa strzały zza pola karnego oddał Patryk Kurant. Pierwszy zablokował Karol Damjan, a dobitka przeleciała koło bramki. W 20 minucie Mariusz Szmit podawał do Jarosława Jóźwiaka, niestety za mocno. Również bez gola zakończyła się akcja w której Jóźwiak zagrywał do Marcina Wydurskiego, Czyżniewski uratował swój zespół dalekim wyjściem i wykopem w aut. Tuż przed przerwą po wymianie podań z klepki między Ireneuszem Stencelem i Maciejem Konkolem, ten ostatni wyszedł sam na sam z Ruskiem. Na szczęście powietrze przeciął gwizdek sędziego oznajmujący pozycję spaloną. W przerwie gra znacznie się ożywiła, a piłkarze co chwilę dostarczali kibicom emocji. Minutę po wznowieniu gry Marcin Wydurski biegnący razem z Wojciechem Kempińskim w niezłym stylu przyjął piłkę i był bliski strzału z linii pola karnego. Niestety strzał nie padł bo Wydur na śliskiej murawie stracił równowagę i przewrócił się. Po kilkudziesięciu sekundach Damian Górski na linii pola karnego zabrał piłkę obrońcy i podał w kierunku nabiegającego środkiem Rembisza. Niestety Maciej Czyżniewski spodziewał się takiego zagrania i zatrzymał je czubkami palców. Odpowiedź Cartusii na akcję Chemika była piorunująca. Z dystansu strzelał Piotr Karasiński, zaś Rusek sparował piłkę w bok. Niestety policka obrona znów zawiodło w kryciu, do piłki szybko dobiegł Tomasz Banaszak i strzałem w długi róg dał gościom prowadzenie. Później Górski ponownie dostał szansę na bramkę. Najpierw w narożniku pola karnego zwodem położył Karola Damjana i strzelił prosto w nogi Czyżniewskiego. Później prawie z tej samej pozycji uderzał w długi róg bramki i pomylił się o metr. W 63 minucie kibice zobaczyli pierwszą czerwoną kartkę. Marcin Wydurski spluwając trafił niechcący w zawodnika przeciwnika. Sędzia spotkania uznał, że zdarzenie było zamierzone i usunął napastnika Chemika z boiska. Paradoksalnie Chemik w 10 spisywał się o wiele lepiej i chwilę po kartce doprowadził do wyrównania. Z boku pola karnego Cartusii nisko dośrodkował Damian Górski, a piłka po rykoszecie Karola Damjana wylądowała w okienku bramki zespołu z Kartuz. W 73 minucie siły się wyrównały, tym razem drugą żółtą kartkę za faul na Jóźwiaku ujrzał Wojciech Kempiński. Po czterech minutach na głowę Pawła Krawca dośrodkował Jóźwiak, niestety Krawcowi zabrakło kilku centymetrów by precyzyjnie uderzyć piłkę. Do końca spotkania Cartusia była w stanie skonstruować tylko jeden atak gdy Rusek dość instynktownie przy słupku obronił strzał Karasińskiego. Co innego Chemik, który po kartce dla gości jakby nabrał wiatru w żagle i ciągle napierał. W 80 minucie po podaniu Górski wyszedł sam na sam z Czyżniewskim, niestety mijając interweniującego bramkarza wylądował na murawie. Sędzia uznał, że napastnik Chemika usiłował wymusić rzut karny i pokazał żółtą kartkę. W 84 minucie jedną z kontr Górskiego brzydkim atakiem na nogi od tyłu przerwał Wojciech Kitowski i dołączył do Kempińskiego który spotkanie oglądał z tunelu koło boiska. Niestety Cartusia mądrze się broniła i rozbijała ataki tuż przed finalnym podaniem czy dośrodkowaniem. W doliczonym czasie gry jakby mało było kartek w spotkaniu sędzia Purczyński postanowił z ławki gości wyrzucić jeszcze Macieja Konkola. Chemik mimo kilku nieźle zapowiadających się wyjść nie był w stanie zdobyć bramki i ostatecznie zremisował 1:1. Trener Adam Adamus (trener Cartusii): Nie chcę komentować pracy sędziego dzisiejszego spotkania, ale dzisiaj to on był głównym bohaterem meczu. Powinien być neutralnym obserwatorem spotkania, a chciał pokazać że jest najważniejszy na boisku. Świetnie zachował się gdy dał żółtą kartkę gdy wasz zawodnik (Damian Górski) udawał faul. Gdyby dał karnego, też pewnie byśmy się zgodzili. Mecz słaby, bardzo słaby. Mamy problemy kadrowe, szczególnie z rozegraniem piłki. Teraz nie wiem kim będę grał kolejne spotkanie, tym bardziej że dzisiaj ujrzeliśmy trzy czerwone kartki. W drugiej połowie postawiłem na dwóch napastników żeby strzelić bramkę, ale nie zakładałem że strzelimy do własnej bramki. Mieliśmy sytuację sam na sam Karasińkiego, ale nie udało nam się zdobyć gola na 2:0. Po meczu absolutnie do wygrania musimy się chyba cieszyć, że mamy remis. Michał Zygoń (trener Chemika): Na temat pracy sędziów nie chcę się wypowiadać. Bardziej bym się skupił na tym dlaczego nie wygraliśmy tego spotkania. Po tych trzech czerwonych kartkach trzeba było zagrać spokojnie, po ziemi, rozklepać akcje. Tym bardziej, że od 80 minuty było widać u gości zmęczenie. Niestety nie udało się, pretensje możemy mieć tylko do siebie. W przerwie powiedziałem chłopakom, że gramy bardzo przeciętne spotkanie i wiedziałem że to nam może pomóc. Drużyna Cartusii została uśpiona, poczuła się pewnie w przerwie. Pewnie w szatni mówiono „teraz ich mamy”, natomiast już pierwsza akcja pokazała że możemy im zagrozić. Potem zdobyli bramkę po naszym błędzie w linii obrony, a później od momentu strzelani bramki niepotrzebnie się cofnęli i przez to mieliśmy multum sytuacji.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|