Pepple wielkanocnym króliczkiem
Czwarte zwycięstwo w sezonie, a pierwsze w rundzie wiosennej zanotowali piłkarze Piasta Choszczno. W Wielką Sobotę podopieczni Adama Gołubowskiego pokonali u siebie Gryf Wejherowo 2:0 (0:0). Dwie bramki dzięki, którym Piast znalazł się 'nad kreską' zdobył Joshua Pepple.
W porównaniu ze spotkaniem w Policach Gołubowski dokonał dwóch zmian. W miejsce Wronki i Szczęsnego od pierwszych minut zagrali Andrysiewicz i Przybylski. Jako pierwsi groźnie zaatakowali goście. Bliski pokonania Wesołowskiego był Gronowski. I na tym Gryf poprzestał, inicjatywę przejął Piast. W 7 minucie Piskorz próbował lobować Musiakowskiego, który wybił piłkę na 35.metr wprost pod jego nogi. Piłka minęła jednak bramkę w znacznej odległości. Chwilę później Tomasz Bejuk, najgroźniejszy tego dnia, postraszył bramkarza strzałem z woleja z okolic 30.metra. Piłka minimalnie minęła prawy słupek. W 16 minucie ponownie Bejuk, tym razem próba lobu. Wychodzący z bramki Musiakowski pewnie złapał jednak futbolówkę.
Te same błędy popełniał wciąż Pepple, często dublował pozycję, zagrywał niecelnie. Był on jednak bardziej aktywny niż choćby w meczu z Regą. W ekipie Piasta dobrze z zadań defensywnych wywiązywał się Wojciech Żaczek, który w 37 minucie zdecydował się na akcję indywidualną. 'Żaku' minął rywala, wszedł między dwójkę defensorów Gryfa i strzałem z lewej nogi zmusił Musiakowskiego do wybicia piłki na rzut rożny. Chwilę później dośrodkowanie Piskorza zmarnował Pepple strzelając w dogodnej sytuacji głową obok słupka. Gryf obudził się w 44 minucie, kiedy to Wesołowski wypuścił z rąk pozornie łatwy strzał. Do piłki dopadł Kozłowski, ale bramkarz Piasta, który wiosną nie puścił jeszcze bramki naprawił swój błąd i wybronił strzał Kozłowskiego.
Druga połowa zaczęła się od huralnych ataków Gryfa. Najgroźniej było jednak po dwóch kontratakach. Najpierw Ciarczyński uderzał z woleja, a następnie szczęścia próbował Gronowski. W obu tych sytuacjach zabrakło siły i precyzji, oba strzały wylądowały w rękach Wesołowskiego. Dużo wiatru na lewej stronie Gryfa robił Jarosław Felisiak, z którym sporo problemów miał Mateusz Jakubiak. W wielu sytuacjach choszczeński Dani Alves, który na tej pozycji zbiera pierwsze szlify, pozwalał na groźne dośrodkowania. Na szczęście w drużynie Gryfa brakowało egzekutora. Sytuację na placu gry zmieniło wejście Mariusza Szczęsnego. To on w 71 minucie wypracował pierwszą bramkę. Popularny 'Mario' trzy razy podchodził do rozegrania akcji, pierwsze dwa podejścia zakończył się stratą. Za każdym jednak razem Szczęsny odbierał rywalowi futbolówkę i ponawiał akcję. Trzecie podejście zakończyło się strzałem, który wybronił Musiakowski. Do piłki zmierzającej na rzut rożny dopadł jednak Joshua Pepple i skierował ją głową do pustej bramki. Piłkarze gospodarzy tradycyjną kołyską zadedykowali to trafienie nowo narodzonej córce Jarosława Piskorza. Dwie minuty później Piast zadał kolejny cios. Dośrodkowanie kolejnego zmiennika - Dominika Karpały na bramkę w dość szczęśliwych okolicznościach ponownie zamienił Pepple. Dobić rywala chcieli jeszcze Bejuk i Żaczek, ale ich strzały z dystansu na róg wybijał Musiakowski. Bramkę kontaktową próbował zdobyć Pliński strzelając groźnie z woleja zza pola karnego. Nie udało się także Królowi, który posłał piłkę nad bramką. Piast rozsądnie broniąc dwubramkowej zaliczki cofnął się do obrony i wraz z końcowym gwizdkiem mógł cieszyć się z jakże pożądanego zwycięstwa. Drużyna z Choszczna wiosną jeszcze nie przegrała. Po dwóch bezbramkowych remisach przyszedł czas na zwycięstwo. Piast nie stracił też wiosną ani jednej bramki notabene jako jedyny zespół w lidze. Za tydzień podopieczni Gołubowskiego wybierają się na zawsze trudny teren do Dębna. Dąb podrażniony porażką 4:0 z Chojniczanką będzie dużo trudniejszym rywalem niż Gryf. Przy ewentualnym zwycięstwie Piast przeskoczył by w tabeli Dęba i być może Gryfa, który zagra z outsiderem Darzborem. relacjďż˝ dodaďż˝: Ozi |
|