Orzeł Łubowo nie składa broni
Mecz Darłovii z Orłem Łubowo zarówno dla gospodarzy jak i przyjezdnych miał być jednym z ważniejszych w ostatnim czasie. Zawodnicy Orła po udanym rozpoczęciu ligi liczyli na kolejne punkty, które pozwoliłyby na przeskoczenie Gryfa Polanów w ligowej tabeli oraz przedłużyły nadzieję na utrzymanie w gronie V-ligowców. Podopieczni Jerzego Maciąga także liczyli na komplet punktów, przełamując w końcu fatalną dyspozycję drużyny w meczach wyjazdowych. Niestety kolejny raz przyszło im grać w niepełnym zestawieniu, co ma miejsce głównie w meczach wyjazdowych.
W pierwszych minutach spotkania lekką przewagę osiągnęli gospodarze, ale nie potrafili przełożyć tego na sytuacje podbramkowe. W tym czasie dobrze spisywała się defensywa Darłowian zmuszając rywala do strzałów z dalszej odległości, a te były bez większych problemów wyłapywane przez Kotasa. Goście początkowo mieli spore problemy z przedarciem się w pobliże bramki miejscowych, ale z minuty na minutę ich akcje stawały się coraz groźniejsze. Niestety zanim zdołali umieścić piłkę w siatce dokonali tego gospodarze. Krosowa piłka zagrana w pole karne trafiła wprost pod nogi Anikieja, który po zwodzie uderzył na bramkę strzeżoną przez Marcina Kotasa, a piłka po nogach Szopińskiego trafiła ostatecznie w długi róg bramki. Po tej sytuacji goście zaczęli grać dużo odważniej, co zaowocowało akcjami podbramkowym. Najpierw w dogodnej sytuacji znalazł się Dawid Wierzbowski, ale jego uderzenie z 10 metrów wybronił bramkarz.
Kilka minut później w polu karnym doszło do pierwszej spornej sytuacji, która miała przełożenie na kolejne minuty. Po wyrzucie piłki z autu, w polu karnym opanował ją Marcin Hinc, umiejętnie blokując rywala. Ten próbując ją odebrać, zagarnął ją ręką na co niewzruszony pozostał arbiter główny jak i jego asystent będący najbliżej całej sytuacji. Protesty ze strony Darłowian spełzły na niczym. Chwilę później Darłowianie mieli kolejne dwie znakomite sytuacje do wyrównania stanu meczu. Najpierw w pole karne przedarł się Dawid Wierzbowski, ale jego zagranie wzdłuż linii bramkowej w decydującym momencie zostało przecięte przez obrońców, którzy zażegnali niebezpieczeństwu, a chwilę później dość przypadkowo w sytuacji sam na sam znalazł się Marcin Hinc, ale i ta sytuacja nie zakończyła się bramką, gdyż wślizgiem na nogi napastnika wszedł jeden z obrońców powalając go na murawę. Pomimo, że w tej sytuacji zawodnikowi z Łubowa dużo brakowało do trafienia w piłkę to arbiter nakazał kontynuowanie gry. Gospodarze w międzyczasie stworzyli kilka groźnych sytuacji, głównie po stałych fragmentach gry, co rusz odgwizdywanych przez arbitra, który swoimi decyzjami z minuty na minutę coraz bardziej dawał do zrozumienia, że jedna ze stron od początku do końca spotkania stoi na uprzywilejowanej sytuacji. Druga połowa rozpoczęła się od groźnej akcji Darłowian, którzy z szatni wyszli z nastawieniem na szybkie wyrównanie stanu meczu. Była to kopia akcji po której w pole karne przedarł się Wierzbowski, tyle, że tym razem przy piłce znalazł się Marcin Hinc. Niestety podobnie jak za pierwszym razem zabrakło ostatniego podania, po którym jednemu z partnerów pozostałoby tylko dostawić nogę i umieścić piłkę w pustej bramce. Niestety kilkadziesiąt sekund po zmarnowaniu dogodnej okazji to gospodarze umieścili piłkę w siatce. Najpierw sytuację sam na sam wybronił jeszcze Marcin Kotas, parując piłkę na rzut rożny, ale chwilę później po rozegraniu piłki sam w polu karnym, po założeniu nieudanej pułapki ofsajdowej, znalazł się Anikiej i głową drugi raz pokonał Marcina Kotasa. To nie był jednak koniec nieszczęść Darłowian. Pięć minut po utracie bramki z boiska, za drugą żółtą kartkę wyleciał Paweł Krawczyk , powstrzymując rywala przy próbie wyprowadzania kontry. Chwilę później z boiska usunięty został także Grzegorz Kosiarski, który w niecenzuralny sposób wypowiedział się o sposobie prowadzenia zawodów przez arbitra głównego tego spotkania. Grając z przewagą dwóch zawodników zawodnicy Orła całkowicie zdominowali grę, co nie było zbyt trudnym zadaniem. Co kilka chwil groźnie atakowali, zmuszając do interwencji Marcina Kotasa, ale ten bronił w tym dniu bardzo pewnie, będąc jednym z najlepszych zawodników w szeregach Darłovii. Niestety nawet on nie był w stanie zatrzymać akcji Kozłowskiego na kwadrans przed końcem spotkania, który bezkarnie przedarł się przez obronę gości, a następnie będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem spokojnie umieścił piłkę w siatce. Darłowianie starali się zdobyć honorową bramkę i bliscy tego byli zarówno Mirosław Stermach jak i Marcin Hinc, ale widać w tym dniu podopiecznym Jerzego Maciąga nie było pisane umieszczenie futbolówki w bramce przeciwnika. Ostatecznie gospodarze pewnie zdobyli komplet punktów. Kolejna porażka Darłowian w meczu wyjazdowym pokazała jak dużo drużyna traci ze swojego potencjału opuszczając własny obiekt. Darłovia to obok Mirstalu jedyna drużyna która w obecnym sezonie nie potrafiła wygrać na boisku rywala. Podobnie było i tym razem. Szkoda tylko, że mecz który miał bardzo duże znaczenie dla dolnych rejonów tabeli od pierwszych minut prowadzony był w niezbyt sportowej atmosferze. Decyzje arbitrów wielokrotnie wprawiały w osłupienie, ale niestety trafiały tylko w jedną stronę. Kolejny swój mecz Darłowianie rozegrają w najbliższą sobotę, a rywalem będzie Victoria Sianów. Do tego spotkania podopieczni Jerzego Maciąg przystąpią bez Grzegorza Kosiarskiego oraz Pawła Krawczyka co jeszcze bardziej zawęzi pole manewru i utrudni zestawienie składu na mecz.
�r�d�o: www.darlovia.darlowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: szopinho |
|