Pogoń wygrywa u siebie
Piłkarze Pogoni Szczecin odnieśli pierwsze, wiosną zwycięstwo na swoim stadionie. Po dość ciekawym meczu podopieczni Piotra Mandrysza pokonali ostatnią w tabeli Stal Stalową Wolę 2:0. Pogoń mogła i powinna była wygrać to spotkanie znacznie wyżej, bowiem niemal przez cały czas dominowała na boisku. Portowcom zabrakło jednak odrobiny szczęścia i może nieco zaciętości. Udanie zaprezentowali się strzelcy bramek Przemysław Pietruszka oraz Marcin Klatt, który w końcu zaczyna 'łapać wiatr w żagle'. Dobry występ zaliczył także Daniel Wólkiewicz, poniżej oczekiwań wypadł niestety po raz kolejny jeden z liderów zespołu jesienią - Piotr Petasz.
Portowcy od początku nadawali rytm grze na boisku. Już w ósmej minucie nadarzyła się okazja do objęcia prowadzenia. Najpierw Zarzycki powstrzymał jednak Bojarskiego, wybijając piłkę na rzut rożny, a chwilę później złapał piłkę bitą z boku przez Mysiaka. W 12 minucie ponownie róg dla miejscowych i ponownie bramkarza gości próbuje zaskoczyć Mysiak, ale futbolówka po strzale głową mija słupek. Dobrze zapowiadająca się akcja Petasza z Petrikiem dwie minuty później została zakończona podaniem do obrońców ze Stalowej Woli. W 17 minucie pierwsze, poważniejsze zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Radosława Janukiewicza stworzyli goście. Krzysztof Hrymowicz fauluje Salamiego, ale rzut wolny egzekwowany z narożnika pola karnego przez Pawła Wasilewskiego nie sprawił problemów golkiperowi portowej jedenastki. Pogoń nadal atakowała, w 23 minucie Pietruszka dośrodkowuje w pole karne, piłka trafia do Hrymowicza, silny strzał po ziemi nie znajduje jednak drogi do siatki rywali. Chwilę później ładna kontra w wykonaniu gospodarzy. Marcin Nowak podprowadza piłkę w okolice bramki rywala, dogrywa w pole karne, Klatt sprytnie urywa się obrońcom, ale na posterunku jest Paweł Zarzycki. Granatowo - bordowi zdecydowanie przeważają, gra toczy się w zasadzie tylko na połowie gości, którym bardzo sporadycznie udaje się wyprowadzić piłkę poza własną połowę. W 30 minucie ponownie na bramkę strzela Klatt, piłkę wybija Zarzycki, dobitkę Wólkiewicza zatrzymuje obrońca. Chwilę później strzał rozpaczy/dośrodkowanie Cezarego Czpaka - futbolówka zmierza w stronę tunelu. W 33 minucie Portowcy egzekwują rzut wolny po faulu na Marcinie Bojarskim, z 17 metra strzela Robert Mandrysz, ale piłka szybuje wysoko ponad bramką. W 35 minucie doczekaliśmy się w końcu bramki dla granatowo - bordowych. Piłkę w polu karnym zatrzymuje ręką Treściński, a Klatt pewnie zamienia rzut karny na gola. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Piotr Szymiczek przerzuca futbolówkę do Pawła Wasilewskiego, który w sytuacji sam na sam z Janukiewiczem pakuje piłkę do bramki. W tym samym momencie jednak arbiter tego spotkania Paweł Dreschel z Gdańska odgwizduje pozycję spaloną. Po zdobyciu bramki przez miejscowych Stal zaczęła grać jakby nieco odważniej, a podopieczni Piotra Mandrysza jakby nieco odpuścili. Po 45 minutach Pogoń prowadziła 1:0.
Po zmianie stron granatowo - bordowi ponownie zaczęli grać swoje, ale z czasem dawali coraz więcej swobody gościom. Cztery minuty po rozpoczęciu drugiej połowy Wólkiewicz urwał się na skrzydle obrońcom, dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie dopadł do niej Bojarski, Zarzycki nie dał się jednak zaskoczyć. W 53 minucie trójkowa akcja Klatt-Bojarski-Wólkiewicz zostaje powstrzymana do spółki przez obronę i bramkarza ze Stalowej Woli. Cztery minuty później w roli głównej Piotr Szymiczek, ale Janukiewicz nie daje się zaskoczyć. Kolejną akcję rozpoczyna Pietruszka do spółki z Wólkiewiczem, Klatt strzela głową, ale obronną ręką, choć na raty wychodzi z tej sytuacji Zarzycki, jeden z jaśniejszych punktów swojego zespołu. Kolejne minuty to popisy w wykonaniu trójki Wólkiewicz-Bojarski-Klatt, ostatnią z dobitek w wykonaniu Pietruszki z trudem broni golkiper Stali. W 67 minucie niebezpieczną kontrę wyprowadzają zawodnicy trenera Wojciecha Białka, ale Wólkiewicz zażegnuje niebezpieczeństwo we własnym polu karnym. W 69 minucie zupełnie od niechcenia na strzał z dystansu decyduje się Przemek Pietruszka, silna piłka w sam środek i zaskoczony bramkarz Stali nie ma nic do powiedzenia, futbolówka ląduje w siatce. Cztery minuty później w ten sam sposób Janukiewicza próbuje zaskoczyć Cezary Czpak, szczecinianin jednak końcami palców wybija futbolówkę mierzoną pod poprzeczkę. Ostatnie minuty spotkania nie zachwycają, w grze Pogoni duża nieporadność i wiele zbędnych strat. Widać, że gospodarze czekają tylko na koniec meczu. W 87 minucie na desperacki strzał z dystansu, wprost w obrońcę decyduje się Petasz. Wynik nie ulega zmianie i szczecinianie mogą wraz z niewielką, jak na szczecińskie warunki grupą trzech tysięcy fanów cieszyć się z pierwszego, wiosennego zwycięstwa na własnym obiekcie. We wtorek przed podopiecznymi Piotra Mandrysza wielka szansa. Półfinał Pucharu Polski - przeciwnikiem Ruch Chorzów. Czy Portowcy z jednobramkową zaliczką wywalczoną na stadionie w Chorzowie pokonają zespół z czołówki Ekstraklasy i awansują do finału? Emocji na pewno nie zabraknie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|