OKS Hutnik Szczecin zdobywcą regionalnego Pucharu Polski
Szczeciński Hutnik okazał się wymagającym przeciwnikiem dla faworyzowanej Gwardii Koszalin w finale Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim i wywalczył to zaszczytne trofeum po serii rzutów karnych. Spotkanie dwóch najlepszych w obecnym rzucie Pucharu Polski drużyn odbyło się na stadionie Chemika w Policach. Na trybunach oprócz kibiców obu drużyn zasiedli oficjele z całego województwa, m.in. prezes ZZPN Jan Bednarek, burmistrz Polic Władysław Diakun oraz marszałek województwa zachodniopomorskiego Władysław Husejko i wielu innych.
Mecz rozpoczął się od lekkiej przewagi gwardzistów, którzy już w 6 minucie stworzyli sobie dogodną sytuację do zdobycia gola, w zamieszaniu pod bramką Hutnika upadł jeden z koszalinian, sędzia słusznie nie dopatrzył się przewinienia i piłka trafiła w ręce Macieja Reszkisa. Po kilku minutach pierwszą okazję do zdobycia bramki zaprzepaścił Grzegorz Gunia, posyłając futbolówkę wysoko nad bramką po dobrym podaniu od wyróżniającego się na początku meczu Jakuba Sowińskiego.
W 21 minucie spotkania doskonałą okazję na wyprowadzenie swojego zespołu na prowadzenie miał Leszek Pazdur, silne uderzenie trafiło wprost w rękawice dobrze ustawionego bramkarza Huty. Kilkanaście minut później bardzo dobry strzał na bramkę Gwardii oddał Gunia, uderzenie z okolic linii pola karnego wybronił Piotr Kaźmierczak. Gwardia posiadała przewagę w polu, gracze z Koszalina z większym rozmachem wyprowadzali swoje ataki na bramkę szczecinian, drużyna Hutnika natomiast bardzo dobrze ustawiona taktycznie w szykach obronnych nie popełniała zbyt dużo błędów i sytuacje te najczęściej kończyły się niecelnymi strzałami z dalszej odległości i niezbyt groźnymi wrzutkami, z którymi raz za razem doskonale radził sobie Maciej Reszkis. Swoją przewagę gwardziści udokumentowali golem w 40 minucie spotkania, Leszek Pazdur przeprowadził świetną solową akcję lewą stroną boiska, wbiegł w pole karne i silnym strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza. Obrońcy Hutnika w tej sytuacji pozwolili na zbyt dużo pomocnikowi Gwardii i to koszalinianie wyszli na prowadzenie. Kiedy wydawało się, że hutnicy zejdą na przerwę z jednobramkową stratą, w niegroźnej sytuacji piłkę na rzecz Radosława Marcyniuka stracił prawy obrońca Gwardii, gracz Hutnika posłał dokładną piłkę do najlepszego strzelca zespołu Grzegorza Guni, a ten bez problemów umieścił piłkę w bramce przerzucając ją nad interweniującym golkiperem. W sektorach zajmowanych przez kibiców ze Stołczyna zapanowała zrozumiała radość z wyrównania, chwilę później sędzia Artur Aluszyk zaprosił piłkarzy na przerwę. Drugie 45 minut rozpoczęło się ponownie od przewagi podopiecznych Mirosława Skórki, sygnał do ataku dał Paweł Nowacki, jego uderzenie jednak zostało bez problemów wybronione, następną okazję mieli już hutnicy, dobrze dysponowany w tym meczu Marcyniuk po akcji lewą stroną placu gry uderzył na bramkę z 18 metrów, piłka niestety trafiła w poprzeczkę, bramkarz nawet nie interweniował. Dwie minuty później doskonałą, niemal stuprocentową szansę do objęcia prowadzenia miała Gwardia, Paweł Nowacki otrzymał piłkę z prawej strony boiska i zamiast strzelać na niemal niestrzeżoną bramkę starał się dograć do partnerów z ataku. Hutnik to, że nie stracił gola w tej sytuacji może zawdzięczać tylko szczęściu i niezdecydowaniu pomocnika z Koszalina. Końcowe minuty regulaminowego czasu gry to długie wymiany piłek zawodników Gwardii i kontry hutników. Jedna z takich kontr niemal nie przyniosła niespodziewanego prowadzenia, świetną piłkę otrzymał Michał Białecki i mając przed sobą dużo wolnego pola oderwał się od pilnującego obrońcy i pognał na bramkę Kaźmierczaka, niestety tym razem sędzia dobrze prowadzący zawody dopatrzył się faulu przy próbie wyprzedzenia gwardzisty przez napastnika Huty. W drugiej połowie spotkania mieliśmy jeszcze dwie dobre okazje do przechylenia szali na swoją korzyść, najpierw koszalinianie postraszyli bardzo dobrze dysponowanego Reszkisa, który musiał interweniować po strzale jednego z zawodników w niebieskich koszulkach, następnie Białecki po idealnej wrzutce piłki Sowińskiego nie trafił w nią głową, mogła to być piłka meczowa, do bramki było kilka metrów a sytuacja do zdobycia bramki wydawała się być niemal pewna. Niestety dla hutników nie została zamieniona na zwycięskiego gola. Kilka minut później sędzia Aluszyk zakończył drugą część meczu. W dogrywce piłkarze obu drużyn co zrozumiałe opadli nieco z sił i wyprowadzane akcje nie były już tak płynne i szybkie jak na początku spotkania, upał i 90-minutowe zmęczenie dawało się we znaki wszystkim. Pierwsza część dogrywki to dwie dobre sytuacje koszalińskiej jedenastki, najpierw doskonałym wybiegiem Reszkis powstrzymał Daniela Morawskiego, następnie bramkarz Hutnika wyszedł obronną ręką po szansie dobrze grającego Sławomira Ogrodowczyka. W drugiej części dogrywki znakomitą okazję dla szczecinian miał Grzegorz Gunia, tylko złemu opanowaniu piłki przez napastnika gwardziści mogą zawdzięczać to, że w ostatniej minucie dogrywki nie stracili gola. Kilkadziesiąt sekund później arbiter dał znak, że zwycięzcę meczu wyłonią rzuty karne. Jak wiadomo tutaj w dużej mierze decyduje szczęście i psychiczne przygotowanie zawodników, pierwszy do jedenastego metra podszedł Gunia i pewnie pokonał Kaźmierczaka, gwardziści pierwszy strzał zmarnowali, co postawiło Hutnik przed olbrzymią szansą zwycięstwa, tak się stało, kolejno podchodzący piłkarze pomarańczowych bardzo pewnie wykonali swoje uderzenia, Marcinowski, Tychowski i Bukowski nie mieli problemów z pokonaniem bramkarza. W czwartej serii do piłki podszedł Leszek Pazdur i uderzył ją wprost w Reszkisa. W tej chwili wszyscy piłkarze i kibice podopiecznych duetu Maliński-Aksiuczyc wznieśli ręce w górę w geście triumfu. Zwycięstwo Hutnika stało się faktem, po chwili piłkarze obu drużyn podziękowali kibicom za kulturalny doping. Kilka minut później z rąk prezesa ZZPN zwycięzcy jak i pokonani odebrali pamiątkowe medale a drużyna Hutnika Szczecin z nieskrywaną radością wzniosła trofeum w górę. Bohaterem spotkania niewątpliwie został bramkarz OKS- u Maciej Reszkis, który kilkakrotnie ratował swój zespół w niemal beznadziejnych sytuacjach, a także wykazał się silną odpornością psychiczną podczas bronienia jedenastek. Brawa należą się całemu zespołowi Huty, wiarą i ogromną wolą wygranej udało się zwyciężyć w tym najważniejszym dla Hutnika Szczecin od kilku lat spotkaniu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/www.hutnik.szczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Hutnik81 |
|