Pogoń Women walczy o Puchar Polski
7 sierpnia o godzinie 17:00 w Kutnie piłkarki Pogoni Szczecin Women zagrają w finale Pucharu Polski Kobiet. Dla podopiecznych Mariusza Misiury będzie to drugi z rzędu finał tych rozgrywek, podczas którego ponownie ich rywalem będzie zespół aktualnego Mistrza Polski. W ubiegłym roku szczecinianki przegrały 0:3 z AZS-em Wrocław, tym razem przyjdzie się im zmierzyć z Unią Racibórz. Podobnie jak rok temu faworytkami będą przeciwniczki. - Nie jesteśmy bez szans. - przekonuje Daria Kasperska, reprezentantka Polski, która jeszcze dwa miesiące temu była zawodniczką Unii Racibórz. - Na przeciwko nas staje zespół Mistrza Polski, na pewno więc nie będzie łatwo. Unia ma w swoich szeregach siedem reprezentantek Polski, praktycznie na każdej pozycji, w tym dwie niezwykle skuteczne napastniczki. - wylicza. - Na pewno takie spotkania wywołują dodatkową adrenalinę i motywację, będę chciała pokazać się z jak najlepszej strony. - mówi o sportowej konfrontacji z byłymi już koleżankami.
- Naszym atutem będzie na pewno taktyka i ustawienie, w Pogoni trener kładzie na to duży nacisk. W Unii nie stało to aż na tak wysokim poziomie. To młody i ambitny zespół, który już nie jeden raz udowodnił, że potrafi ograć najlepsze drużyny w kraju. W drużynie panuje dobra atmosfera i każda z nas wie o co walczy. Jeśli dojdzie do rzutów karnych jestem pewna, że wyjdziemy z tej konfrontacji zwycięsko. Mamy w bramce Anię (Szymańska), która jest jedną z najlepszych specjalistek w kraju, broniących stałe fragmenty gry.
W okresie przygotowawczym Pogoń Women dwukrotnie zmierzyła się z Unią,. W pierwszym spotkaniu rozegranym w Opalenicy szczecinianki wygrały 3:2 po bramkach Emilii Zdunek i Kasi Barlewicz, w drugim natomiast na własnym stadionie poniosły wysoką porażkę 0:5. Szczecinianki do Kutna wyjechały dzisiaj po treningu, w godzinach rannych. Noc spędzą w Licheniu. W finale zabraknie pauzującej za kartki Anity Piotrowskiej oraz Joanny Pałaszewskiej, która z powodu spraw rodzinnych nie mogła pojechać. Do składu powrócą natomiast kontuzjowane kadrowiczki Kasia Barlewicz i Jolanta Siwińska. W ubiegłym roku granatowo - bordowe zapowiedziały, że wrócą tu za rok i wygrają. Zdania nie zmieniły. - Puchar jest nasz. - podśpiewują i obiecują, że dadzą z siebie wszystko i 'tanio' skóry nie sprzedadzą. Zawsze przecież trzeba mieć marzenia i wierzyć w swoje umiejętności.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|