Sebastian Szych: Mogę obiecać, że damy z siebie wszystko
- Będziemy musieli zagrać na 100%, żeby pojechać do Włocławka. Stal Rzeszów to na pewno przeciwnik, który leży w naszym zasięgu i jesteśmy w stanie go pokonać. Z tego miejsca mogę obiecać, że na boisku damy z siebie wszystko! - mówił po meczu z Olimpią Elbląg zawodnik juniorów starszych Pogoni Szczecin - Sebastian Szych, z którym rozmawiał Grzegorz Lemański z oficjalnego serwisu tego klubu.
Po pierwszym, bardzo wyrównanym meczu, wydawało się, że dzisiaj czeka was bardzo ciężka przeprawa. Jednak po pierwszych kilkunastu minutach prowadziliście już 2:0 i awans praktycznie był zapewniony. - Bardzo nam zależało, żeby szybko strzelić bramkę, bo wtedy zawsze łatwiej się gra. Po 20 minutach prowadziliśmy już 2:0 i mieliśmy duży komfort psychiczny, bo to rywal musiał gonić wynik. Piłka nożna to jednak sport bardzo przewrotny. Mecz trwa 90 minut i przez cały czas trzeba zachować koncentrację, żeby nie zaprzepaścić tego, co wcześniej wypracowaliśmy. Ważne jest, że pokazaliśmy w tym meczu charakter. Do awansu wystarczył nam remis, ale wyszliśmy na boisku, aby wygrać i to się nam udało.
W pierwszym spotkaniu strzeliłeś bramkę na wagę zwycięstwa i stałeś się bohaterem zespołu. W dzisiejszym meczu brakowało już jednak okazji do wpisania się na listę strzelców. Czułeś na sobie dodatkową opiekę obrońców Olimpii?
- Miałem dzisiaj trochę mniej okazji do zdobycia bramki, ze względu na ustawienie na boisku. W pierwszym spotkaniu grałem na swojej nominalnej pozycji lewego pomocnika, gdzie można trochę częściej zapuścić się pod bramkę rywala, poszukać dryblingu w pojedynku jeden na jeden czy pokusić się o strzał. Dzisiaj natomiast trener desygnował mnie na boisko jako środkowego pomocnika. Ta pozycja wymaga częstszego operowania piłką i większej pracy w defensywie. Olimpia zagrała dzisiaj trójką zawodników w środku pola, więc musiałem bardziej skupić się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki, niż próbie trafienia do bramki rywala. Na drugą połowę spotkania wyszliście chyba wyraźnie zdekoncentrowani, bo już po 5 minutach straciliście bramkę. Czy nie zgubiła was przypadkiem zbyt wczesna wiara z końcowe zwycięstwo? - Wiadomo, że dużo łatwiej się gra, gdy ma się kilka bramek zapasu. Wychodząc na drugą połowę wiedzieliśmy, że Olimpia musi strzelić aż 3 bramki, by wyeliminować nas z gry. Mieliśmy duży komfort psychiczny i może to wpłynęło na nasze rozluźnienie. Stracona bramka podziałała na nas jednak jak kubeł zimnej wody i od tego momentu staraliśmy się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, dzięki czemu mogliśmy strzelić jeszcze czwartą bramkę. W meczu przeciwko Olimpii waszym dużym atutem na pewno była taktyka, szybkość i technika, jednak widać było, że ustępowaliście gościom z Elbląga warunkami fizycznymi. Ciężko było wam walczyć w powietrzu o górne piłki. - Rzeczywiście, ustępowaliśmy dzisiaj drużynie Olimpii warunkami fizycznymi. Nie mieliśmy szans w pojedynkach powietrznych, więc staraliśmy się większość piłek grać po ziemi. Naszym głównym atutem jest na pewno szybka gra na skrzydłach i staraliśmy się jak najczęściej korzystać z tej broni. Trzeba przyznać, że pod kątem taktycznym byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania. Po dzisiejszym meczu nie będziecie mieli wiele czasu na odpoczynek. Już w niedzielę zmierzycie się ze Stalą Rzeszów, która w ćwierćfinale gładko rozprawiła się z Oderką Opole. Jak oceniasz wasze szanse w walce o finał Mistrzostw Polski? - W półfinale Mistrzostw Polski nie ma już słabych drużyn. Dlatego będziemy musieli zagrać na 100%, żeby pojechać do Włocławka. Stal Rzeszów to na pewno przeciwnik, który leży w naszym zasięgu i jesteśmy w stanie go pokonać. Szkoda tylko, że na własnym boisku będziemy grali pierwszy mecz. Rewanż na boisku rywala po bardzo długiej podróży będzie na pewno bardzo ciężki. Z tego miejsca mogę obiecać, że na boisku damy z siebie wszystko! Przed meczem ze Stalą nie macie zbyt wiele czasu na regenerację sił. Przyjdzie wam grać co 3-4 dni, na co narzekają nawet seniorzy. Wystarczy wam sił na pełne 90 minut? - Wiadomo, że cztery dni to niewiele czasu. Jestem jednak dobrej myśli, gdyż bardzo ciężko przygotowywaliśmy się do tych mistrzostw. Kondycyjnie czujemy się świetnie, poza tym mamy bardzo silną i długą ławkę, co jest dużym atutem w przypadku gry co kilka dni. Warto także przypomnieć, że piłkarze Stali Rzeszów są w takiej samej sytuacji jak my, a mają jeszcze przed sobą kilkunastogodzinną podróż do Szczecina. Trzeba przyznać, że w tym roku wasza droga do finału Mistrzostw Polski jest wyjątkowo łatwa. Olimpia Elbląg i Stal Rzeszów to nie są potęgi w porównaniu z Gwarkiem Zabrze i Lechem Poznań, z którymi Pogoni przyszło rywalizować w ubiegłych latach. - Tak jak już wcześniej mówiłem, na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Czujemy szacunek do rywala i na pewno podejdziemy do najbliższego spotkania w pełni skoncentrowani i zmotywowani. Zagramy swoją piłkę, niezależnie od tego, czy po drugiej stronie będzie drużyna Zagłębia Lubin, Lecha Poznań, czy Stali Rzeszów. Nasz najbliższy rywal może na papierze wygląda słabiej niż inne zespoły, ale na boisku na pewno pokaże, że stać go na bardzo wiele. Słabych drużyn nie będzie już na pewno w finale we Włocławku. Wszyscy w Szczecinie wierzą, że jesteście w stanie awansować i powalczyć o medale. Myślisz, że jest w tym zespole potencjał, żeby powtórzyć sukces sprzed 24 lat i powalczyć o złoto? - Aż 24 lata?! Nie sądziłem, że było to aż tak dawno. Na razie nie ma nas jeszcze w finale, więc nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Myślę jednak, że mamy na tyle silną ekipę, by powalczyć o medale, a nawet pokusić się o ten z najcenniejszego kruszcu. Może nie jesteśmy faworytem, ale w takich turniejach wszystko się może wydarzyć. Jeszcze w ubiegłym sezonie w zespole juniorskim grali tacy piłkarze jak Mikołaj Lebedyński czy Daniel Wólkiewicz, którzy mieli ogranie w piłce seniorskiej. W tym roku takich zawodników już nie ma. Nie zabraknie wam doświadczenia w najważniejszych momentach? - Tacy zawodnicy jak Mikołaj Lebedyński czy Daniel Wólkiewicz na pewno dużo wnosili do zespołu i w trudnych momentach brali ciężar gry na swoje barki. Liderzy w zespole są bardzo potrzebni. My jednak mamy bardzo dobrą i zgraną drużynę. O sile tegorocznej Pogoni stanowi kolektyw i dobry duch drużyny. Wierzę, że bez wsparcia doświadczonych kolegów damy sobie radę. Nie można także zapominać, że tacy zawodnicy jak Wołyński, Bylicki czy Juszczak mieli już jakąś swoją przygodę z pierwszym zespołem Pogoni, co może okazać się pomocne podczas spotkań z drużynie juniorskiej. relacjďż˝ dodaďż˝: luki2796 |
|