Niski szczyt
Pierwszy mecz na szczycie południowej grupy okręgówki koszalińskiej przyniósł, niestety, rozczarowanie. Zarówno spadkowicz z piątej ligi Mirstal Mirosławiec, jak i gospodarze, nie potwierdzili aspiracji do awansu. Goście, chociaż wygrali, nie byli zespołem lepszym od białoborzan, jednak najwyraźniej piłkarze Hubertusa nie są zjednoczeni w osiągnięciu konkretnego celu, i stąd zapewne zabrakło kilku z tych co mogli mieć wpływ na przebieg gry. Stały ubytek zawodników, brak pracy na terenie gminy Biały Bór oraz, chociażby symbolicznych, wynagrodzeń za grę, bo z dotacji nie można, a także zwykłe ludzkie ułomności, sprawiają, że walka o piątą ligę z roku na rok staje się coraz bardziej mglistą mrzonką, a gra o przetrwanie jawi się codziennością.
Za wcześnie oceniać tegoroczny poziom okręgówki, jeśli jednak Mistral pozostanie jej liderem, trudno będzie uznać go za wysoki, chyba, że coś się jeszcze w tej ekipie dotrze lub pojawią się inni, bardziej wyraziści, pretendenci. Niestety Hubertus tracąc punkty, które akurat były w jego zasięgu, może na końcu tego wyścigu radykalnie spuścić z tonu. Potencjał w tej ekipie jest, jednak nie poparty pracą, może pozostać tylko potencjałem. A teraz o meczu. Faktycznie ustawiła go dość przypadkowa bramka w 15 minucie. Strata na trzydziestym metrze, błąd w obronie, w której zbiegli się bramkarz i dwóch defensorów do Grzegorza Muzyki, pozwolił temu ostatniemu przelobować golkipera Hubertusa. Mimo tego, że w tak zwanym polu Hubertus radził sobie nieźle, to dopiero po 40 minucie Bartek Borowicz dwukrotnie zagroził bramce rywali. Niemoc w ofensywie przy przewadze w polu staje się bolączką białoborskiej ekipy. W drugiej odsłonie oba zespoły zagrały znacznie lepiej, przy czym Mirstal robił wszystko, by utrzymać korzystny wynik, a Hubertus z determinacją zmierzał do jego zmiany. Nie mając już nic do stracenia pozwolił rywalom na niebezpieczne kontry, jednak przytomnie i skutecznie bronił Piotrek Smulczak. Remis zapewne bardziej oddawałby rzeczywisty przebieg gry, jednak piłka jest bezlitosna i liczy się tylko to co jest w bramce. Z pewnością wygrana w Białym Borze pozwala gościom marzyć o premiowanej lokacie, a Hubertus wciąż pozostaje w gronie tych co rozdają karty w naszej grupie. Do mety wszak daleko i wszystko się może zdarzyć (dla głowy pełnej marzeń).
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|