Remis w Świerczynie
Na tradycyjnie trudny mecz w Świerczynie, Hubertus skompletował meczową jedenastkę z zaledwie jednym zmiennikiem. Sprawiły to kontuzje i inne - niestety dość liczne - absencje. Jak należało się spodziewać gospodarze narzucili z miejsca wysokie tempo, a szybcy, zwrotni i dynamiczni Drzewiarze nadawali od początku ton grze. W 17 minucie grający po paromiesięcznej przerwie Łukasz Czutro popisał się świetną robinsonadą parując mocny strzał numeru 5 zmierzający z dolny róg bramki. Jednak w 21 minucie zagrana piłka przeszła pod pachą Darka Fornala zmieniając kierunek lotu, najszybciej dopadł jej stary boiskowy lis Mikulski mający jakiś patent na wbijanie goli białoborzanom. Dwaj obrońcy zostali z tyłu, kibice Hubertusa twierdzili, że był spalony, jednak gwizdka nie było, a takich sytuacji sam na sam z bramkarzem napastnik Drzewiarza nie zwykł marnować.
Hubertus ambicją starał się niwelować szybkie ataki rywali, jednak jego napastnicy nie sprawiali w tej części gry większego zagrożenie. W pierwszych kilku minutach po wejściu rywala oberwała się podeszwa buta Ryśka Wiczyńskiego i zmuszony był zagrać w innym, niestety za małym. W 29 minucie Fornal ciałem zablokował strzał Mikulskiego z okolic „szesnastki”. W 36 minucie wreszcie szczęście uśmiechnęło się do białoborzan. W środku pola piłkę rozgrywali Fiodor Drewniak i Kamil Tabaczkiewicz, ten zdecydował się na daleki mocny strzał, piłka po drodze odbiła się od kapitana Drzewiarza i zmyliła Adamowicza - 1:1. Gospodarze opadli nieco z sił, choć jeszcze w 42 minucie Mikulski egzekwując rzut wolny znalazł lukę w „murze” Hubertusa, jednak Czutro nie dał się zaskoczyć.
W drugiej połowie gra nieco się wyrównała, choć trzy minuty po przerwie bramkarz Hubertusa znów popisał się refleksem po uderzeniu zawodnika z numerem 13. W 56 minucie wyglądało na to, że Hubertus może pokusić się nawet o wygraną. Egzekwując rzut wolny Patryk Grzelak posłał daleką piłkę w pole karne rywali, tam próbował ją wybić głową obrońca, jednak odbił ją tak, że trafiła do czającego się za nim Ryśka Wiczyńskiego i ten - także głową - pokonał Adamowicza. 2:1 ze słabnącym rywalem cieszyło jednak gości krótko. W 59 minucie feralny dla Hubertusa Mikulski uderzał z rzutu wolnego, piłka odbiła się od stojącego w murze zawodnika i zmyliła bramkarza. Wynik 2:2 już się nie zmienił, choć obie ekipy walczyły o zwycięstwo do końca. Najbardziej cieszyli się obecni na meczu kibice… Mistralu, upatrujący w Hubertusie jednego z potencjalnych rywali do awansu. Należy zresztą pochwalić obie ekipy za ambicję i pasjonującą rywalizację. Hubertus mimo osłabienia przetrwał tę próbę ognia, a przy większym szczęściu mógł nawet pokusić się o wygraną. Natomiast Drzewiarz jeszcze niejednemu rywalowi zajdzie za skórę.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|