Zepsuli rywalowi Święta
Niezwykłe emocje zaaplikowali swoim kibicom piłkarze Masovii Maszewo, którzy w Wielką Sobotę podejmowali na własnym boisku Świt Szczecin-Skolwin. W spotkaniu tym maszewiacy ambitną grą do ostatniego gwizdka nagrodzeni zostali 1 punktem, choć z przebiegu całego spotkania podział punktów jest raczej sprawiedliwy. Przed tym spotkaniem faworytem ze względu na zdobycz punktową oraz miejsce w ligowej tabeli był zespół gości, który miał jeszcze szansę na włączenie się do walki o awans do IV ligi.Jednak gospodarze w ośmiu ostatnich kolejkach udowodnili iż pokonać ich nie jest łatwo i że w meczu ze Świtem łatwo skóry nie sprzedadzą.
Pierwsza połowa spotkania nie była prowadzona w imponującym tempie. Oba zespoły grały dość chaotycznie jednak to gospodarze mieli więcej z gry i to oni mieli 3 znakomite okazje do zdobycia goli. Pierwszą z nich zielono-czerwoni stworzyli sobie w 10 minucie gry, gdy uruchomiony podaniem z głębi pola Stefański wpadł w pole karne i strzałem swoja 'gorszą nogą' trafił tylko w boczną siatkę. Kolejna sytuacja bramkowa miała miejsce 10 minut później, a będący w sytuacji sam na sam z bramkarzem Przemysław Stosio strzelił wysoko nad bramką. Te okazje mogły się zemścić na gospodarzach w 25 minucie. Wtedy to dośrodkowaną w pole karne piłkę wprost pod nogi szczecińskiego napastnika wybija Winczewski a strzał zawodnika gości na szczęście dla gospodarzy trafia w słupek. Odpowiedź Masovii mogła być natychmiastowa. Idealne podanie od Przemka Stosio tuż za linię defensywną gości otrzymuje Bartosz Stefański. Najskuteczniejszy strzelec Masovii wychodząc jeden na jeden z bramkarzem Świtu zamiast do siatki trafia wprost w niego. Dobijać w tej sytuacji próbował jeszcze Głowacki, jednak i tym razem na posterunku był golkiper Świtu.
Te trzy znakomite, ale niewykorzystane przez maszewiaków sytuacje zemściły się na nich w 38 minucie. Wtedy to wprowadzona do gry piłka trafia do defensora Masovii Krzysztofa Siemaszki, który popełnia fatalny błąd a przejęta przez pomocnika gości trafia do ich napastnika, który nie ma problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Już do końca tej części gry gospodarze nie potrafili się otrząsnąć i to Świt na przerwę schodził przy jednobramkowym prowadzeniu. Ta sprezentowana bramka najwidoczniej źle wpłynęła na gospodarzy, którzy od początku drugiej połowy całkowicie oddali pole gry gościom. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce i grali zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie meczu. To dało efekt w postaci drugiej bramki w 51 minucie. Zawodnik gości będąc w polu karnym Masovii w dziecinny sposób wymanewrował dwóch piłkarzy Masovii i płaskim strzałem w długi róg nie dał najmniejszych szans Ślęzakowi. Stracona druga bramka całkowicie załamała maszewiaków. Wykorzystać to mogli a nawet powinni szczecinianie, którzy do 80 minuty stworzyli kilka okazji, które powinni zakończyć bramkami. Na 10 minut przed końcem meczu w końcu przebudzili się gospodarze a sygnał do ataku, choć jeszcze nieskutecznie, dał wprowadzony w drugiej połowie Oleszkiewicz. Nasz zawodnik przejmuje w polu karnym wpadającą w duży kozioł piłkę i po przerzuceniu sobie jej głową nad wychodzącym bramkarzem, będąc pół metra od pustej bramki, zostaje powstrzymany ofiarną interwencją szczecińskiego obrońcy. W 88 minucie w końcu pada bramka dla gospodarzy. Wrzut z autu Sobańskiego głową przedłuża w polu karnym Młynarczyk wprost na nogę Stefańskiego, który z bliskiej odległości zdobywa gola kontaktowego. Nie minęło 2 minuty a goście doznają kolejnego szoku. Będący w polu karnym Karasiak uwalnia się spod opieki obrońców i dokładnie dogrywa do Młynarczyka, który będąc 6 metrów od bramki w dość ekwilibrystyczny sposób trafia do siatki. Euforia zapanowała na trybunach maszewskiego stadionu. Ale to nie był jeszcze koniec emocji. W doliczonym czasie gry szalę zwycięstwa na swoja stronę mogli przechylić goście, gdy po błędzie maszewskiego bramkarza strzał zawodnika Świtu zamiast do pustej bramki trafił w słupek. Po końcowym gwizdku sędziego z remisu zadowoleni na pewno byli gospodarze, którzy w przeciągu dwóch minut 'zepsuli ' piłkarzom ze Skolwina Święta. Jednak patrząc na przebieg całego spotkania maszewiacy na pewno na porażkę nie zasłużyli. Cieszy fakty że zielono-czerwoni zagrali w tym meczu do końca i w arcytrudnej sytuacji potrafili się podnieść z kolan i odmienić losy spotkania. Należy także wspomnieć, że w drugiej połowie w zespole seniorskim zadebiutowało dwóch bardzo młodych zawodników: Damian Augustyniak oraz Hubert Bogdanowicz, którzy niespełna miesiąc temu ukończyli 16 rok życia.
�r�d�o: www.masovia.net/kichu
relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|