Sprawiedliwy remis
Podziałem punktów zakończyło się sobotnie starcie Sandecji z Flotą. Więcej emocji było w drugiej połowie i właśnie wtedy padły oba gole. Dla wyspiarzy trafił Tomasz Ostalczyk, zaś w szeregach gospodarzy na listę strzelców wpisał się niezawodny Arkadiusz Aleksander. Pierwsza część rywalizacji nie była porywająca. Premierowe minuty należały do gospodarzy, którzy chcieli szybko otworzyć wynik. Ta sztuka im się nie udała, gdyż między słupkami w ekipie z Pomorza pewnie spisywał się Paweł Waśków. Pierwszą dobrą interwencję zademonstrował w 6. minucie, gdy z dużą dozą refleksu obronił groźne uderzenie Lukasa Janicia z ostrego kąta.
Czas mijał, a napór zespołu Mariusza Kurasa słabł. Efekt? Coraz częściej do głosu dochodzili goście. W 20. minucie Flota mogła, a nawet powinna prowadzić. Christian Nnamani znalazł się w sytuacji sam na sam z Markiem Koziołem, lecz zabrakło mu zimnej krwi i przegrał ten pojedynek.
Z pierwszej połowy warto odnotować jeszcze tylko jedną okazję dla Sandecji. W 29. minucie Filip Burkhardt groźnie przymierzył z rzutu wolnego, ale znów między słupkami przytomnie interweniował Waśków. Nieco ciekawiej było po przerwie. Niedługo pod wznowieniu gry Flota objęła prowadzenie, choć trzeba przyznać, że nastąpiło to w iście kuriozalnych okolicznościach. Tomasz Ostalczyk dośrodkował w pole karne, ale zagrał futbolówkę dość głęboko. Kozioł chciał oddalić niebezpieczeństwo, jednak zaliczył katastrofalnego 'klopsa'. Zamiast złapać piłkę, tylko ją trącił, a po chwili ta ugrzęzła w siatce. Po utracie gola Sandecja miała kilka chwil kryzysu i grała chaotycznie, ale stosunkowo szybko się pozbierała. Wyrównanie nadeszło w 63. minucie po bardzo ładnej, kombinacyjnej akcji. Arkadiusz Aleksander został tak dobrze obsłużony przez kolegów, że pozostało mu tylko dopełnić formalności. Tym razem Waśków nie miał już nic do powiedzenia i skapitulował. Po bramce na 1:1 zespół Mariusza Kurasa wyraźnie złapał wiatr w żagle i przeszedł do ofensywy. Nie stworzył jednak na tyle klarownej sytuacji, by pokusić się o pełną pulę. Jakby tego było mało, w końcówce bliższa zwycięstwa była Flota. Podopieczni Krzysztofa Pawlaka zmarnowali dwie wyborne wręcz okazje. Najpierw Rafał Kalinowski trafił w słupek, zaś po chwili z bliska fatalnie spudłował rezerwowy Mateusz Broź. Rezultat remisowy utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego i obie drużyny zainkasowały po jednym punkcie.
�r�d�o: sportowefakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: BABol |
|