Bartosz Ława - Będzie to dla nas arcyważny mecz
Przed nami bardzo ważne spotkanie i myślę, że macie tego świadomość.
- Jest to dla nas bardzo ważny mecz. Mamy świadomość tego, że na początku rundy wiosennej zanotowaliśmy falstart. Nie wygraliśmy jeszcze spotkania, a w czterech zdobyliśmy tylko jeden punkt. Będzie to dla nas arcyważny mecz. Pozostaje nam wyjść na boisko i zrobić wszystko, żeby zwyciężyć. Podziała na was efekt nowej miotły? - Zawsze jest to coś innego. Dla nas to nowy bodziec do pracy. Widać to szczególnie po chłopakach, którzy dotąd grali mniej. Każdy ma teraz u nowego trenera carte blanche i pracuje jeszcze jakby ze zdwojoną siłą. Myślę, że gdyby statystycznie popatrzeć na efekt nowej miotły, to zawsze wychodzi to jakoś na plus. Szczególnie w pierwszym meczu.
Chciałbym wrócić na chwilę do sezonu 1999/2000. Wiesz o co będę pytał?
- Pewnie o moją ostatnią bramkę w Pogoni w ekstraklasie. Bardziej ogólnie myślałem o spotkaniu z Lechem Poznań, które wygraliście 4:3. Pełna dramaturgia. - Nie zmienia to faktu, że był to mój ostatni gol w Pogoni w ekstraklasie (śmiech). Ale jeśli chodzi o sam mecz, to trzeba powiedzieć, że - z perspektywy czasu - wszystkie spotkania z Lechem, które rozgrywałem w Pogoni, były bardzo emocjonujące. Można powiedzieć, że są to takie klasyki na naszym terenie. Spotkanie z 2000 roku było wyjątkowe. Też było rozgrywane na początku rundy wiosennej, jeśli dobrze pamiętam, to w marcu. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie: najpierw wygrywał Lech, później my prowadziliśmy dwoma golami. W końcówce przeciwnik wyrównał i o losach spotkania rozstrzygnął dopiero rzut karny w doliczonym czasie gry. Jeśli dobrze pamiętam, to Darek Fornalak strzelał go chyba w 96. minucie spotkania i skończyło się 4:3 dla Pogoni. Myślę, że taki mecz zapamiętuje się do końca życia i jestem przekonany, że tkwi on także w pamięci kibiców. A spotkanie z 1995 roku z Lechem pamiętasz? Miałeś wtedy 16 lat, więc nie grałeś jeszcze zawodowo w Pogoni. - Oczywiście, że pamiętam, bo na tym meczu byłem. W 93. minucie Andrzej Rycak strzelił bramkę na 3:2, a od połowy „jechał” sam na sam z bramkarzem na bramkę pod zegarem. Doskonale pamiętam ten mecz. Skoro już tak wspominamy, to trzeba także przypomnieć sobie także spotkanie Pogoni z Lechem w Pucharze Polski, gdzie sprawa awansu wyjaśniła się chyba po siedemnastu kolejkach rzutów karnych [10 października 2001 roku w Poznaniu Pogoń zremisowała z Lechem w 1/16 finału Pucharu Polski. Lech wygrał w karnych 12:11, a kilka jedenastek zostało zmarnowanych. Ława grał całe 120 minut - dop. KRY.]. Dużo można rozmawiać o takich spotkaniach, dlatego na pewno wszyscy cieszą się z tego, że po raz kolejny znów będzie można obejrzeć spotkanie Pogoni z Lechem. Dla was powinien to też być sygnał, że takim jednym meczem, jak właśnie z 1995, czy 2000 roku można na długo zapisać się w historii i pamięci kibiców. Kto wie, może za 20 lat będziemy wspominać spotkanie z 2013 roku? - Postaramy się. Na tę chwilę najważniejsze jest dla nas zwycięstwo. Jeśli przy okazji uda się połączyć te elementy, czyli wygramy w efektownym stylu po dramatycznym, emocjonującym meczu, to tym bardziej przyjemnie będzie po paru latach wspominać te spotkanie.
�r�d�o: pogonszczecin.pl/K. Ufland
relacjďż˝ dodaďż˝: skryba1213 |
|