Maciej Dąbrowski: To my za to odpowiadamy
Portowcy mimo prowadzenia po pierwszej połowie spotkania 2:0 ostatecznie nie dowieźli zwycięstwa do końca. Do niespodziewanego osiągnięcia zabrakło zaledwie, albo i aż 3 minut. Szczecinian pogrążył rezerwowy Tomasz Hołota. - Jesteśmy źli sami na siebie. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale nagle coś pękło - powiedział wyraźnie podłamany po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław stoper Pogoni Szczecin Maciej Dąbrowski.
Przed spotkaniem remis bralibyście pewnie w ciemno. Po meczu pozostał jednak pewien niedosyt. Zgodzi się pan z tym twierdzeniem?
- Tak. Jesteśmy źli sami na siebie. Nie możemy w taki sposób tracić bramek, a straciliśmy. W pierwszej połowie mieliśmy mecz pod kontrolą. W drugiej łatwo straciliśmy dwa gole. Zaważyły błędy indywidualne, brak w kryciu. To my za to odpowiadamy. Takie błędy na tym poziomie nie mogą się nam przytrafiać. Udało się bynajmniej w pierwszej połowie wyłączyć dwa mocne punkty drużyny z Wrocławia. Mam tu na myśli Waldemara Sobotę i Sebastiana Milę. Okazało się, że to jeszcze było za mało. - Brakowało nam takiej konsekwencji. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale nagle coś pękło. Być może wkradła się dekoncentracja. W każdym razie bramki straciliśmy w sposób banalny, bo to były takie błędy, które nie powinny nam się przydarzyć. To bardzo boli, że zamiast 3 punktów po spotkaniu mamy tylko jeden. Nie zaskoczyła was taka dość niemrawa postawa Śląska zwłaszcza po tym ostatnim spotkaniu pucharowym z Club Brugge? - My wiedzieliśmy co my chcemy przede wszystkim grać i jak zagrać przeciwko wrocławianom. W pierwszej połowie to nam się udało wyśmienicie, tak to właśnie miało wyglądać. W drugiej już czegoś brakło. Pewnie też trochę konsekwencji. Gdybyśmy strzelili tę trzecią bramkę w sytuacji, w której znalazł się Tomek Chałas to też ten mecz mógł się już inaczej potoczyć. Końcowe 15 minut to takie trochę oblężenie bramki Janukiewicza. Mogło się skończyć nawet porażką. Z czego to wynikało? Brak sił? - Brak sił to na pewno nie, bo tych sił na pewno jeszcze mieliśmy i na pewno nam ich wystarczyło. Niepotrzebnie się tak głęboko cofnęliśmy. Śląsk te piłki wrzucał, a my musieliśmy z nimi walczyć. Cieszmy się, że nie wpadła jeszcze ta bramka na 2:3. Na pewno jednak nie możemy powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z tego punktu. Z uwagi na przerwę reprezentacyjną czeka was teraz potyczka pucharowa. Rywalem będzie Zawisza Bydgoszcz, którego już mogliście poznać z rywalizacji w lidze. Wiecie więc, czego się możecie po nich spodziewać. - Szczerze powiem, że jeszcze nie myślałem o tym spotkaniu z Zawiszą. Na to jeszcze przyjdzie czas. W tygodniu będziemy tego przeciwnika dokładnie analizować. Na chwilę obecną musimy przemyśleć swoje postępowanie po tym meczu, bo naprawdę nie możemy tak postępować, zwłaszcza przy wyniku 2:0 dla nas.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|