Z ostatniej chwili: Lubinianki postawiły zbyt trudne warunki
Nie było niespodzianki w spotkaniu zamykającym 18. kolejkę Superligi Kobiet. Faworyzowana drużyna lubińskiego Zagłębia znalazła sposób na Energę AZS Koszalin i tym samym powiększyła swoją przewagę nad resztą stawki już do trzech oczek, co w praktyce może oznaczać dla nich start w play-off z pierwszego miejsca. Z kolei ósma już porażka ekipy Reidara Moistada w tym sezonie sprawia, że Akademiczki chyba na dobre zadomowią się na 6. lokacie w tabeli.
Wynik meczu otworzyła Niemka Jenifer Winter. Za chwilę udaną obroną popisała się Izabela Czarna. Na pierwszego gola w wykonaniu Miedziowych zgromadzeniu w hali kibice czekać musieli aż do 6. minuty tego widowiska. Cóż z tego, skoro za chwilę wynik był już odwrotny. Na prowadzenie faworyzowaną siódemkę z Lubina wyprowadziła Joanna Obrusiewicz (2:3). Od tego właściwie momentu zawodniczki Bożeny Karkut zbudowały sobie kilkubramkową przewagę (3:6, 5:8). Po pierwszym kwadransie udało się jednak dość Zagłębie na jedno oczko. Najpierw jednak kara dla Adrianny Nowickiej, a później niewykorzystana okazja sprawiły, że wysiłek całej drużyny poszedł na marne.
Gospodynie jeszcze raz rzuciły się do odrabiania strat już w końcowych minutach pierwszej połowy. Gola dającego nadzieję uzyskała obrotowa Sylwia Matuszczyk doprowadzając do stanu 11:12. Nieskuteczność w ataku miejscowych spowodowała to, że zamiast remisu lub chociażby niewielkiej straty do lubinianek tablica świetlna wskazała wynik pierwszej części gry na 11:14. Po zmianie stron pierwsza bramkę ponownie uzyskała drużyna AZS-u. Zagłębie jednak odpowiedziało dwoma trafieniami dając jasny sygnał, że one zrobią wszystko, by zabrać ze sobą kolejne ważne punkty. W 36. minucie meczu rzut karny egzekwowała Anna Pałgan. Ten okazał się być celny, co oznaczało, że goście mieli już 5 goli więcej na swoim koncie od rywalek. W dodatku na ławkę kar musiała powędrować Aleksandra Kobyłecka. Losy tego meczu bardzo szybko zaczęły się więc krystalizować. Wiary nie tracili chyba jeszcze tylko kibice. Im jednak dłużej trwał ten mecz, tym mniej miały jej same zawodniczki. Ostatni moment na odmianę losów tej konfrontacji Energa miała w 45. minucie. Najpierw dwuminutową karę otrzymała Pałgan, a po chwili dołączyła do niej Vanessa Jelić. Nic więc dziwnego, że o czas na żądanie poprosiła trenerka Zagłębia. Kiedy tylko skończyły się te przewinienia, tak ponownie do głosu zaczęły dochodzić przyjezdne. Status quo przywróciła Kinga Lalewicz rzucając 24. i 26. bramkę dla swojego zespołu (19:24, 19:26). W tym momencie można już było mówić o tym, że jest po meczu. Honor koszalinianek starały się ratować jeszcze Matuszczyk i Kobyłecka, których dwa trafienia ustaliły wynik końcowy na 22:26.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |