Przegrana na inaugurację
Po pierwszej dobrej i słabej drugiej połowie Leśnik/Rossa uległ przed własną publicznością 0:1 Chemikowi Police. Pierwsze czterdzieści pięć minut spotkania to wyrównana, dynamiczna gra. Co prawda w grze Chemika było widać ogranie w tej lidze, zawodnicy lepiej się ustawiali, często wyprzedzali nas w walce o piłkę, ale manowianie cały czas walczyli co dało taki efekt, że w pierwszej połowie to właśnie zawodnicy Leśnika/Rossy mieli więcej okazji do zdobycia gola.
W tej części spotkania zawodnicy prowadzeni przez Dariusza Majewskiego oraz Tomasza Chrupałłę oddali dziewięć strzałów na bramkę przeciwnika, w tym pięć z nich było celnych. Policzanie w tym czasie odpowiedzieli sześcioma strzałami, z czego połowa z nich była celna. Pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki mieli gospodarze już w drugiej minucie gry. Po długim podaniu na prawą stronę piłka trafiła do Tomasza Sęka. Ten pociągnął kilka metrów i dośrodkował, na strzał z woleja zdecydował się Dominik Husejko, ale bramkarz gości był górą w tym starciu. Chemik odpowiedział po czterech kolejnych minutach gry. Po akcji prawą stroną boiska i dośrodkowaniu jeden z zawodników oddał strzał, ale bramkarz wybił piłkę przed siebie, a ta znowu trafiła pod nogi policzan, ale sędzia wskazał na spalony. Manowianie swoją kolejną bardzo dobrą okazję mieli w dziewiątej minucie. Po akcji prawą stroną boiska i dośrodkowaniu piłka najpierw przeleciała za daleko i obrońcy z Polic wybili ją, ale tak że ta trafiła ponownie pod nogi manowian, ale Ci nie zdążyli nic zrobić ponieważ goście sfaulowali. Do piłki, jakieś dwadzieścia metrów od bramki podszedł Paweł Rakowski i zdecydował się na strzał, po którym piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale tu dobrze spisał się bramkarz gości i wybił ją. Po kolejnych trzech minutach ponownie faulowali goście, tym razem w środkowej strefie boiska. Manowianie od razu rozpoczęli podaniem na prawą stronę do Tomasza Sęka. Ten przyjął i po chwili dośrodkował. Na strzał z pierwszej piłki zdecydował się Paweł Rakowski, ale niestety piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. W tym czasie Chemik również przeprowadził kilka groźnych akcji, ale żadna z nich nie zagroziła poważniej bramce gospodarzy. Dopiero w dwudziestej ósmej minucie goście przeprowadzili groźną akcję lewą stroną boiska, która została zakończona dośrodkowaniem. W polu karnym jeden zawodników drużyny gości lekko trącił piłkę główką i zagrał do środka, tam z kolei piłkę przyjął Krzysztof Filipowicz i chciał się przedrzeć przez obronę Leśnika/Rossy, ale upadł na murawę, ale ku jego zdziwieniu sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Po kolejnych trzech minutach Chemik miał ponownie okazję do zdobycia gola, ale piłka po strzale z dużego kąta przeleciała wzdłuż bramki i wyszła poza pole gry. W trzydziestej trzeciej minucie policzanie mieli chyba najlepszą okazję do zdobycia bramki. Po akcji prawą stroną boiska i dośrodkowaniu piłka trafiła do Jakuba Karpińskiego, A ten strzałem z ok. pięciu metrów do praktycznie pustej bramki posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. W trzydziestej czwartej minucie manowianą na przeszkodzie stanęła poprzeczka. Po szybkiej kontrze środkiem boiska na strzał z około dwudziestu pięciu metrów zdecydował się Dominik Husejko, ale piłka trafiła właśnie w poprzeczkę. Chemik bardzo szybko odpowiedział na strzał Leśnika/Rossy i już po kolejnych dwóch minutach przeprowadził akcję prawą stroną boiska zakończoną dośrodkowaniem. Na strzał zdecydował się ponownie Jakub Karpiński, ale Tomasz Tkacz wybronił strzał końcówkami palców.
Po wyrównanej pierwszej połowie przyszedł czas na drugie czterdzieści pięć minut. Niestety te należały już tylko do gości z Polic, którzy cały czas mieli przewagę. Do siedemdziesiątej minuty gry manowianie mieli problem z wyjściem z własnej połowy, a jak już się to udało to z akcji nic nie wynikało. Swoją przewagę policzanie mogli przypieczętować już po pięciu minutach od wznowienia gry. Jeden z obrońców Leśnika/Rossy popełnił błąd, puścił piłkę, po czym ta trafiła pod nogi zawodnika Polic. Ten próbował oddać strzał, ale nie maił jak i zdecydował się wycofać piłkę, kolejny zawodnik od razu oddał strzał do pustej bramki, ale w ostatniej chwili znalazł się w niej jeden z obrońców i wybił piłkę. Gospodarze jedną z groźniejszych akcji w tej części spotkania przeprowadzili dopiero siedemdziesiątej trzeciej minucie. Ale po akcji prawą stroną boiska i dośrodkowaniu niestety nikt jej nie wykończył. W drugiej połowie manowianie przeprowadzili kilka akcji, ale tylko trzy z nich zostały zakończone strzałem, z czego tylko jeden był celny. Przewaga policzan była bardzo wyraźna, co chwilę przeprowadzali oni groźne akcje, ale tylko pięć z nich było zakończonych strzałem, z czego tylko jeden był niecelny. Tutaj można pochwalić postawę bramkarza gospodarzy - Tomasza Tkacza, który kilka razy uratował drużynę przed utratą bramki. Jak już się wydawało, że manowianie dowiozą ten remis do końca spotkania to przyszła osiemdziesiąta siódma minuta, w której Chemik przejął piłkę w środkowej części boiska. Przeprowadził niegroźną akcję lewą stroną i zakończył ją strzałem. Niestety piłka trafiła w zawodnika gości i podbiła się w górę, co zmyliło bramkarza, który został przelobowany, po czym musiał wyjąć piłkę z bramki.
�r�d�o: www.lesnik.manowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: piotrm |
|