Pogoń Baltica przegrywa wyraźnie, ale dalej jest czwarta
Nie udał się pierwszy z dwóch meczów SPR Pogoni Baltica Szczecin przeciwko mistrzyniom Polski - MKS-owi Selgros Lublin. Porażka różnicą aż 12 goli może boleć. Na szczęście dla szczecinianek swój ważny mecz przegrał Start Elbląg (grał w Lubinie) i dzięki temu ekipa Adriana Struzika utrzymała swoją dobrą 4. lokatę. O tym, z kim zagrają w play-off i które miejsce ostatecznie zajmie Pogoń rozstrzygnie dopiero ostatnie spotkanie w lidze.
Mecz ten rozpoczął się dla obu drużyn całkiem przyzwoicie. Pierwszą egzekutorką okazała się być Alina Wojtas. Pogoń do remisu doprowadziła już w następnej akcji. W 4. minucie tablica świetlna wskazywała wynik 2:2. Wystarczyło jednak trzy minuty, by gospodynie wyszły na prowadzenie 4:2. Co ciekawe długo tego jednak nie utrzymały. Agata Cebula, która tego dnia kończy 25 lat oraz dwukrotnie Patrycja Królikowska skutecznie skontrowały i o jedno oczko lepsze były w tym momencie przyjezdne (4:5). Niestety dobrze funkcjonująca, wydawałoby się maszynka, stanęła. W efekcie MKS zaczął budować sobie przewagę rzucając aż 6 goli z rzędu i wychodząc ze stanu 4:5 na 10:5. W między czasie o minutową przerwę poprosił Adrian Struzik, ale niewiele to zmieniło w przebiegu boiskowych wydarzeń.
Szczecinianki kontakt zaczęły łapać w 18. minucie, kiedy to celnie rzuciła Hanna Yashchuk (10:7). Podopieczne Sabiny Włodek po raz kolejny jednak włączyły szybszy bieg i zaczęły punktować swojego przeciwnika. Niewątpliwy wpływ miała na to także słabsza skuteczność po stronie drużyny przyjezdnej. Na 5. minut przed przerwą Marta Gęga wyprowadziła swoją drużyną na olbrzymią 8-bramkową przewagę (17:9). Pogoń Baltica niewiele, bo niewiele, ale jednak zmniejszyła te straty i obie siódemki zeszły przy wyniku 18:13. Druga połowa była jednak tylko formalnością. Na jedno trafienie szczecinianek MKS odpowiadał początkowo przynajmniej dwoma-trzema. Między 38. a 44. minutą lublinianki rzuciły już 6 goli, Pogoni dając trafić tylko dwukrotnie. Już wówczas można było być pewnym, że losy tego pojedynku zostały definitywnie rozstrzygnięte. Niewiele też dał czas wzięty przez Struzika, w trakcie którego nakazał on zawodniczkom grę i bieganie do samego końca. Te owszem biegały, ale brakowało skuteczności. Na 10. minut przed końcem szkoleniowiec z Grodu Gryfa desygnował do gry te, które wcześniej miały mniej okazji do zaprezentowania się szerszej publiczności. Na lewe skrzydło weszła Justyna Szulc, na prawe rozegranie najpierw Stefka Agova, a potem Romana Fornalik. Także dłużej na parkiecie mogła pograć Dorota Jakubowska, a w ataku Katarzyna Duran, którą Struzik głównie stawia do obrony. Na 5. minut przed końcem było 34:22. Nic nie zmieniały także liczne kary w lubelskiej drużynie. Ostatnie wynik ustaliła Fornalik. Przypomnijmy, że w niedzielę dojdzie do rewanżu. Pogoń ponownie stanie w szranki z MKS-em, ale tym razem w ramach rozgrywek pucharowych. Będzie to bowiem rewanż za mecz 1/8 ćwierćfinału pucharu Polski. W Szczecinie było 35:30 dla ekipy ze stolicy województwa zachodniopomorskiego. MKS by awansować do Final Four musi wygrać różnicą 6 goli. To, że może tego dokonać pokazał już w sobotę. Należy jednak pamiętać, że dojdzie też zmęczenie, które może odbić się na postawie obu zespołów. Faworytem będzie mistrz Polski, ale mimo wszystko szans Pogoni odbierać nie wolno.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |