Wierzę w moich kolegów i ich umiejętności
Po kolejnym zwycięskim meczu, tym razem przeciwko Rosie Radom lider AZS-u Koszalin Qyntel Woods udzielił wywiadu Patrykowi Pietrzale, reprezentującemu oficjalną stronę internetową koszalińskiego klubu. Zapraszamy do lektury.
Patryk Pietrzala: Qyntel Woods to nie tylko świetny łowca punktów. W tym meczu udowodnił Pan, że asystowanie oraz skuteczna gra na tablicach nie są Panu obce. Qyntel Woods: Można tak powiedzieć (śmiech). Wiedziałem, że koszykarze Rosy będą chcieli ograniczać moje poczynania w ofensywie, więc starałem się ułatwić zdobywanie punktów pozostałym zawodnikom AZS, dlatego też nazbierałem osiem asyst. Wierzę w moich kolegów i ich umiejętności. W sobotę byli dobrze dysponowani i udało nam się wygrać w ważnym i prestiżowym meczu.
W meczu przeciwko drużynie z Torunia zdobył Pan 31 punktów, a w spotkaniu z Rosą oprócz 20 „oczek” nazbierał Pan siedem zbiórek i osiem asyst.
- Dlatego uważam, że zagrałem lepiej niż w Toruniu. Mogłem oczywiście spisać się lepiej, bo jestem ambitnym zawodnikiem i wymagam od siebie znacznie więcej. Nie jestem tylko strzelcem, drużyna potrzebuje wsparcia w każdym aspekcie gry. Koszykarze Rosy myśleli, że jak nie będę trafiał, to wygrają mecz, jednak ja pomogłem na tablicach i przy rozgrywaniu akcji. Po raz kolejny, z wyjątkiem meczu w Toruniu, zagraliście lepiej w drugiej połowie. - Masz rację. Znowu nie byliśmy sobą na początku spotkania. W dodatku Rosa grała naprawdę dobrze i zaskakiwała nas w niektórych elementach. Na szczęście w drugiej połowie byliśmy zupełnie inną drużyną. No właśnie, oglądając końcówkę czwartej kwarty czuliśmy się jakbyśmy oglądali sceny z Kosmicznego Meczu, bo każdy rzut wpadał do kosza. - To niezwykle trafne porównanie (śmiech). Mimo że to my rzucaliśmy do kosza, to czasami serie celnych rzutów nie są zależne od graczy. Taka skuteczność przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie, a później się ulatnia, jak gdyby nigdy nic. Nie wygraliśmy meczu dzięki ofensywie, to nasza obrona byłą kluczowym elementem. Muszę również pochwalić naszego kapitana - Artura Mielczarka. To, co zrobił w sobotę było niesamowite! To dzięki niemu możemy cieszyć się z ósmego zwycięstwa. Dało się również zauważyć, że gracze Rosy często Pana prowokowali. - To się zdarza. Gracze, którzy mnie bronili chcieli, żebym stracił panowanie nad sobą. Jestem jednak dojrzałym zawodnikiem i ciężko wyprowadzić mnie z równowagi. Takie sytuacje działają na mnie w inny sposób. To w pewnym sensie zastrzyk dodatkowej energii! Pan nie pozostawał im dłużny. Wraz z Michałem Sokołowskim często rozmawialiście i domyślam się, że nie prawiliście sobie komplementów. - Faktycznie, nie lubię tylko słuchać (śmiech). Musiałem kilka razy odpowiedzieć i coś udowodnić. Jeżeli gracze przeciwnej drużyny będą używać trash talkingu (używanie najczęściej niecenzuralnych słów, mających na celu rozkojarzenie przeciwnika - przyp.red.), to mogą liczyć na ostrą wymianę zdań (śmiech). Czy jest jakiś element, w którym drużyna AZS może się poprawić? - Możemy poprawić się w dosłownie wszystkim. Zobaczycie, że wraz z biegiem sezonu będziemy grać znacznie lepiej. Nie poprzestaniemy na tym co mamy, jesteśmy głodni zwycięstw i sukcesu. Będziemy ostro trenować, by na koniec rozgrywek móc cieszyć się z wywalczonego miejsca.
�r�d�o: AZS Koszalin / Patryk Pietrzala
relacjďż˝ dodaďż˝: Kawaler |
|