Szczecinianki mocno oddaliły się od awansu do finału
Nie doszło do niespodzianki także w drugim spotkaniu MKS-u Selgros Lublin i SPR Pogoni Baltica Szczecin. Będące na fali wznoszącej zawodniczki z Grodu Gryfa po raz drugi musiały uznać wyższość mistrzyń Polski. Niezbyt dobrze funkcjonował atak pozycyjny. Nie do pokonania były obie bramkarki, zarówno Ekaterina Dzhukeva jak i jej zmienniczka Aleksandra Baranowska. Los rywalizacji rozstrzygnęła postawa zespołu w drugiej połowie. Jak będzie w poniedziałek 27 kwietnia?
Drugie spotkanie w Lublinie od trzech kapitalnych obron rozpoczęła Ekaterina Dzhukeva. Właśnie z nią najwięcej problemów miała Pogoń Baltica Szczecin i to był też główny powód wtorkowej przegranej siódemki z Grodu Gryfa. Od początku pazur pokazała również Marta Gęga. Czterokrotnie w pojedynkę przymierzała na bramkę Adrianny Płaczek i nie pomyliła się ani razu. Co ciekawe, w tej fazie meczu to ona jako jedyna zaliczała bramkę za bramką. Kolejna różnica z dnia poprzedniego polegała na tym, że podopieczne Adriana Struzika tuż po stracie gola natychmiast doprowadzały do wyrównania (4:4 po 5. minutach).
Po 10 minutach Pogoń prowadziła 6:4, ale analizując poprzednie spotkanie należało zachować duży dystans do boiskowych wydarzeń. Jak duży dystans, pokazała najpierw obrotowa Joanna Drabik, a po chwili również Brazylijka Jessica Quintino. Efekt: 7:6 dla MKS-u. Kolejne minuty okazały się być niezwykle wyrównane. Przyjezdne starały się szybko wznawiać swoje akcje. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle zawody te wyglądały pod względem poziomu sportowego. Obie drużyny nie zamierzały się oszczędzać. W 21. minucie niepotrzebnie Małgorzatę Rolę faulowała Małgorzata Stasiak. W dodatku granatowo-bordowe zaczęły się mylić, rzucać z nieprzygotowanych pozycji. Nic więc dziwnego, że o czas poprosił Struzik. Ten niewiele jednak zmienił. Lublinianki wykorzystywały każdy błąd rywalek i na przerwę wypracowały sobie aż pięć oczek przewagi (18:13). Szczecinianki końcówkę rozgrywały kryjąc dwie rozgrywające: Gęgę i Dorotę Małek, ale efekt nie okazał się być wymierny. Pogoń Baltica bardzo źle rozpoczęła drugą połowę. Tym razem łzy w oczach siódemki ze Szczecina wywoływała zmienniczka Dzhukevy Aleksandra Baranowska. Szwankowała przy tym skuteczność, pojawiały się dziury w obronie. Fragment bez trafienia spowodował, że MKS Selgros już w 35. minucie wyszedł na pokaźne prowadzenie 20:13. W kolejnych minutach wcale nie było lepiej. Nic więc dziwnego, że spore zdenerwowanie zapanowała w obozie szczecinianek. Bardzo trudna do złamania okazywała się być tego dnia formacja obronna mistrzyń Polski. Po 44. minutach na tablicy świetlnej pojawił się wynik 26:16. Ekipa dowodzona przez Struzika coraz mniej wierzyła w odmianę losów drugiej rywalizacji. Nie funkcjonowała obrona, a bez niej trudno było zatrzymać tak rozpędzone lublinianki. Już na 13 minut przed końcową syreną pewne stało się, że MKS po raz drugi pokona Pogoń, ale tym razem w znacznie wyższym rozmiarze bramkowym. Sabina Włodek postanowiła dać szansę młodszym koleżankom. Skorzystać z niej postanowiła Karolina Kozimur. Ostatecznie losy rywalizacji 'zamknął' gol Martyny Huczko.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|