Kolejny mecz i kolejne, piękne zwycięstwo w Lidze Siatkówki Kobiet odniosła Grupa Azoty Chemik Police. Zespół tureckiego szkoleniowca w trzech partiach z kwitkiem odprawił piątą drużynę w tych rozgrywkach, BKS Stal Bielsko-Biała w setach do 14, 23 i 18. Jako jedyny zespół nie posmakował jeszcze przegranej. Licząc mecze rozegrane awansem, zwyciężył już w 11 potyczkach pod rząd. Seria bardzo okazała i wcale nie oznacza, że nastąpi rychły koniec.
Pierwszy set był bardzo wyrównany, ale tylko do stanu 9:9. Całe zło w bielskiej drużynie zaczęło się od zepsutej zagrywki. Potem poszła już cała seria błędów. Trener Bartłomiej Piekarczyk szybko próbował reagować na boiskowe wydarzenia, ale nie zmienił oblicza swojego zespołu. Ciężar brała na siebie Olivia Różanski. Owszem dużo atakowała, ale jeszcze częściej nadziewała się na blok policzanek. Stanęło na wynik 25:14. Pogrom.
Druga partia to już inna bajka. Chemik znowu nie mógł wejść na właściwe dla siebie obroty. Musiał gonić wynik. Dość powiedzieć, że do stanu 22:22 ani razu nie prowadził. Jedynym pocieszeniem dla gospodyń mógł być fakt, że rywalki 'nie uciekły' na nie wiadomo, jak daleko. Wtedy sprawy w swoje ręce i to dosłownie wzięła Martyna Łukasik. Potrafiła obić dłonie rywalek, bezpośrednio skończyć atak, ale i dobrze zablokować, o czym mogła się przekonać choćby Różanski. Koniec wieńczy dzieło. Ostatni set był już bardzo jednostronnym widowiskiem. Gospodynie niesione dopingiem swoich kibiców ani przez moment nie pozwoliły BKS-owi uwierzyć w korzystne dla siebie rozstrzygnięcie i przedłużenie meczu. Bardzo zawody rozgrywała w tym czasie Wilma Salas. Swoje zrobiło także wejście Martyny Grajber. Właściwie te dwa nazwiska najczęściej przewijały się w tej części spotkania. Pod koniec postraszyła serwisem Marta Wellna, ale ostatecznie przy stanie 24:18 posłała zagrywkę w siatkę. Jedenasty triumf w LSK stał się faktem.
źródło: własne
|
|