BKS Stal Bielsko-Biała bez szans w starciu z Grupą Azoty Chemikiem Police. Nie tak przecież dawny mistrz Polski i aktualny lider tabeli w Lidze Siatkówki Kobiet w trzech partiach poradził sobie z piątym obecnie zespołem. Nie wszystko jednak szło tak, jak sobie gospodynie życzyły. - Nasz zespół ma to do siebie, że czasem późno się rozkręca - przyznała po końcowym gwizdku sędziów atakująca policzanek, Martyna Łukasik (na zdj. obok).
Po bardzo dobrym meczu przeciwko Galatasaray w lidze miało być łatwo, lekko i przyjemnie. Jest 3:0, ale tak łatwo nie było.
- Nastawiałyśmy się na trudny mecz. BKS jest dobrym zespołem. Wiedziałyśmy, że będą walczyć. Wydaje mi się, że wszystkie założenia, które miałyśmy przekazane przed spotkaniem, zrealizowałyśmy. Wygrałyśmy te zawody 3:0, także jest dobrze. Miałyście trudne początki w pierwszym i drugim secie. To tak już jest, że rozkręcacie się z punktu na punkt? - Nasz zespół ma to do siebie, że czasem późno się rozkręca. Na całe szczęście wyszłyśmy z tego, potem poszło już wszystko po naszej myśli. Jak to jest? Przypomniał się wam mecz z Galatarasay? Wtedy to przegrywałyście już 21:24, a teraz w ważnej drugiej partii 23:23. - Mecz z Galatasaray poszedł w zapomnienie. Skupiamy się na każdym kolejnym przeciwniku. Jasne, fajnie było „wyciągnąć” ten mecz z turecką drużyną, bo było to ważne. Tutaj to samo, pokazujemy, że potrafimy walczyć do końca nieważne, jaki jest wynik. Czujecie zmęczenie? Bo jednak gracie co trzy dni. - Jest trochę tego grania w ostatnich dwóch tygodniach. Jesteśmy nieźle przygotowane fizycznie. Damy sobie z tym wszystkim radę. Trzeba przyznać, że z dobrej strony pokazała się Wilma Salas. Pani też swoje dołożyła w ważnych momentach gry. - Na pewno to był bardzo dobry mecz Wilmy. Bardzo fajnie przyjmowała, atakowała. Wszystko poszło tego dnia po jej myśli. Ale to cały zespół złożył się na tę wygraną. Każda dała z siebie maksa.
źródło: własne
|
|