Grupa Azoty Chemik Police ma za sobą już 13 spotkań w Lidze Siatkówki Kobiet. Tylko w trzech spotkaniach podopieczne tureckiego trenera Ferhata Akbasa nie zdobyły kompletu punktów, ich mecze kończyły się tie-breakami. Ani razu jednak drużyna nie poznała przykrego bądź co bądź smaku przegranej. Nie tak dawny mistrz Polski ponownie zamierza sięgnąć po tytuł, choć droga ku temu jeszcze długa i zapewne wyboista. - Na pewno jest głód tego medalu i zdobycia mistrzostwa - nie ukrywała po ostatnim spotkaniu z Energą MKS-em Kalisz, Iga Wasilewska (na zdjęciu obok).
Lider nie ustępuje miejsca na najwyższych stopniu podium. Chemik tylko na chwilę stracił prowadzenie w rozgrywkach na rzecz Developresu.
- Nawet nie wiedziałam, że był taki moment, w którym na chwilę straciły fotel lidera. Myślę, że każdy mecz rządzi się swoimi prawami. Najważniejsze jest, by utrzymać koncentrację, co wcale nie jest takie łatwe grając w rytmie co trzy dni. Bardzo się cieszymy. Tym meczem zdaje się, że zakończyłyśmy tę pierwszą rundę. Czekamy na rewanże. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Myślę, że ten okres przed świętami listopadowo-grudniowy był dla nas bardzo, bardzo korzystny. Został nam jeszcze jeden wyjazd. Plan uważamy za wykonany. Jedna z koleżanek (Martyna Łukasik) mówiła w wywiadzie, że Chemik wolno się rozkręca. Teraz też było to trochę widać. Druga partia na styku. W trzeciej była już demolka. - Można to zauważyć ze scenariuszy ostatnich meczów, że ten pierwszy set całkiem nieźle nam wychodzi. W drugim gdzieś tracimy tę koncentrację. Niemniej, cieszy nas ta dyspozycja. Utrzymałyśmy swój poziom, co nie jest łatwe przy tylu spotkaniach. Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale czuję jakiś związek z tym, że nie bronicie w tym sezonie medalu, że to taka złość i chęć udowodnienia, że Chemik jest nadal wiodącą drużyną. - Myślę, że na pewno jest głód tego medalu i zdobycia mistrzostwa. Ale nawet gdyby był sukces w tamtym sezonie, to ten zespół jest tak odmienny od tamtego, że nie byłoby tej presji na wynik. Mamy świadomość, że chcemy grać o najwyższe cele. W praniu wychodzi tak, że skupiamy się z meczu na mecz. Obecna tabela pokazuje, że to chyba rzeszowianki będą waszym najgroźniejszym rywalem w walce o złoto. ŁKS dla przykładu sporo jednak przegrał już spotkań. Ten zespół nie jest już tak mocny jak w poprzednich rozgrywkach? - Nie, broń Boże. Wszystkie zespoły mają duży potencjał. Przy tylu meczach forma w trakcje sezonu faluje. Myślę, że ten, kto jest najbardziej stabilny, ten ma lidera. Tak naprawdę faza play-off rozgrywa się niejako na nowo. Puchar CEV jest dla was ważny, czy może jednak mniej ważny od ligi? - Uważam, że bardzo ważny. Nie ma tego jednak rozpatrywać w kategoriach, co jest mniej a co bardziej istotne. Po ostatnim meczu z Galatasaray, który wygrałyśmy, apetyty wzrosły. To był taki sprawdzian, czy w ogóle jest dla nas miejsce w CEV. Udowodniłyśmy, że jest. Jedziemy do Stambułu po zwycięstwo.
źródło: własne
|
|