Normalnie o tej porze, jak w każdą marcową niedzielę, zakończyłyby się ostanie mecze danej kolejki w III, IV lub okręgowej lidze. Jednak patrząc na obecną sytuację wynikającą z epidemii koronawirusa, próżno liczyć na szybki powrót do wspomnianego stanu normalności - na każdej płaszczyźnie życia.
Codzienne działania mające na celu ochronę życia i zdrowia są najważniejsze, lecz myślę, że każdy, kto interesuje się sportem, zastanawia się, czy i ewentualnie w jakiej formie zostaną wznowione rozgrywki. Dopóki ilość osób zarażonych nie zmaleje, nie ma absolutnie szans na powrót do ligowych zmagań. PZPN podjął decyzję o zawieszeniu do 26 kwietnia wszystkich rozgrywek, w każdej kategorii wiekowej. Ciężko na chwilę obecną przewidzieć, czy po tym terminie, znów kibice będą mogli cieszyć się z występów drużyn, które darzą sympatią. Jest to optymistyczny wariant, bo obserwując wypowiedzi polityków albo lekarzy, można wywnioskować, iż skala epidemii będzie się powiększać.
Na chwilę obecną nie ma żadnych w stu procentach wiążących decyzji dotyczących kwestii spadków i awansów w niższych ligach. Znaleźć salomonowe rozwiązanie będzie niezwykle trudno. W przypadku gdy nie uda się rozegrać do końca wszystkich serii gier, na pewno ktoś będzie pokrzywdzony albo nadzwyczajnie premiowany. Niezależnie od sposobu i kryteriów, jakimi będą kierować działacze się przy podjęciu decyzji o spadkach i awansach.
Patrząc realnie, w mojej opinii - nie uda się dograć tego sezonu w normalnej formie. Mam tu na myśli zwłaszcza ligi od IV w dół. Rozgrywanie meczów co 3 dni, a co za tym idzie w środku tygodnia - jest niemożliwe. W niższych klasach rozgrywkowych zdecydowana większość piłkarzy utrzymuję się z innych zajęć aniżeli piłka nożna. Śmiem wątpić w to, że pracodawcy chętnie zgodzą się na tak dużą liczbę dni wolnych swoich pracowników. Ciekawe rozwiązanie zaproponował w rozmowie z Przeglądem Sportowym Andrzej Padewski - prezes Dolnośląskiego ZPN. Według niego przy założeniu, że uda się wrócić na boiska w połowie maja, najrozsądniej byłoby podzielić tabele na dwie grupy. Tylko w ich obrębie miałaby toczyć rywalizacja, uwzględniająca obecny dorobek punktowy. Jeśli dany zespół grał z kimś u siebie, to zagrałby w takim przypadku na wyjeździe, pod warunkiem, że będzie miał tego przeciwnika w swojej grupie. Podział miałby być wzorowany na Ekstraklasie - grupa mistrzowska i spadkowa. Wskazany sposób zakończenia sezonu nie jest idealny, jednak dla klubów amatorskich wydaje się najbardziej sprawiedliwym i zarazem funkcjonalnym rozwiązaniem. Taki system ligowy spowodowałby brak konieczności rozgrywania spotkań w środku tygodnia. Niestety, nikt nie jest teraz wstanie stwierdzić, czy propozycja będzie miała rację bytu we wspomnianym terminie majowym. Sytuacja dotycząca epidemii jest dynamiczna i tak jak wspomniałem - nie ma zbyt wielu przesłanek przemawiających za poprawą obecnego stanu. Za kulisami słychać, że począwszy od okręgówki, a kończąc na Bklasie - ZZPN chce anulować rozgrywki. Oznaczałoby to, iż nikt nie awansuje i nikt nie spadnie. To jednak scenariusz na wypadek ekstremalnie ciężkich warunków, uniemożliwiających jakiekolwiek dokończenie sezonu. Czas pokaże, co wyjdzie z tego zamieszania. PS. Pamiętajcie - zostańcie w domach!
źródło: własne, Przegląd Sportowy
|
|