Dwie bramki, policjanci z psami tuż przy linii bocznej i rozczarowanie. Tak w skrócie można streścić sobotni wieczór w Krakowie. Lider rozgrywek zawiódł na obiekcie Pasów. Portowcy szczególnie w pierwszej połowie zagrali bardzo bezbarwne spotkanie. Miejscowi pokazali niewiele więcej, choć twardą grą skutecznie rozbijali ataki przyjezdnych. Stracone punkty mogą kosztować szczecinian utratę pierwszego miejsca. Stanie się tak jeśli swoje mecze wygrają Lech Poznań oraz Raków Częstochowa.
Sobotni mecz rozpoczął się od przewagi gospodarzy, ale to Pogoń w 4. minucie wyprowadziła szybką akcję, która mogła dać jej prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego zdecydowanie spudłował jednak Rafał Kurzawa. Być może gdyby wybrał opcję podania do Mateusza Łęgowskiego, sytuacja zakończyłaby się lepiej dla gości. Pasy odpowiedziały szybko i celniej. Yevhen Konoplyanka uderzył z bliska, ale piłkę odbił Dante Stipica. Kibice oglądali więcej ostrych starć, a mniej składnych akcji. Celnie zza szesnastki strzelił Damian Dąbrowski. Wyraźnie za słabo, aby zaskoczyć bramkarza Pasów.
Pogoń po przerwie ruszyła śmielej do ataków. Znów brakowało jednak tempa i zdecydowania co zrobić. Krakowianie umiejętnie blokowali dostępu do swojej bramki. Sami odgryzali się w sporadycznych kontrach. W 72. minucie arbiter przerwał spotkanie z powodu nieudanej ofensywy fanów gospodarzy na płot oddzielający ich od okolic sektora fanów przyjezdnych. Po dłuższej przerwie gra została wznowiona, a piłkarzom do końca meczu tuż przy linii bocznej towarzyszyli policjanci z psami oraz latające co jakiś czas plastikowe butelki. W 92. minucie goście przeprowadzili koronkową akcję. Zmiennicy rozklepali obronę Pasów, a gola zdobył Sebastian Kowalczyk. To nie był jednak ostatni akcent w tym spotkaniu. Portowcy dopuścili do rzutu wolnego z okolicy swojej szesnastki. Kosztowało to ich utratę gola. W 95. minucie krycie zgubił Rivaldinho, który strzałem głową ustalił wynik na 1:1. Arbiter główny czekał jeszcze chwilę na podpowiedź z VAR-u, ale gol został uznany jako zdobyty prawidłowo. Pogoń zagrała w Krakowie zbyt bojaźliwie, szczególnie w pierwszej połowie. Drużyna, która w meczu z Radomiakiem stwarzała sobie dużo okazji bramkowych, dziś była bardzo nieporadna w ofensywie. Bez wątpienia jest czego żałować, bo to już szósty mecz w tym sezonie, kiedy Portowcy tracą cenne punkty w końcówce. Tylko szczęśliwy splot wydarzeń pozwoli Pogoni utrzymać fotel lidera.
źródło: własne
|
|