Lata mijają a Portowcy wciąż nie potrafią zdobyć twierdzy Wrocław. W niedzielne popołudnie ulegli drużynie Śląska 2:1 (1:1). Opiekun przyjezdnych dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce. Goście dobrze weszli w spotkanie i już w 2. minucie powinni objąć prowadzenie. Niestety niepilnowany po rzucie rożnym Kamil Grosicki spudłował w wyśmienitej sytuacji. Zapłata za zepsutą okazję przyszła bardzo szybko. W 4. minucie Erik Expósito wyprowadził piłkę z własnej połowy i wyłożył ją dopiero tuż przed szesnastką do wbiegającego Dennis Jastrzembski. Ten płaskim strzałem w długi róg dał Śląskowi zaskakujące prowadzenie.
W 9. minucie Pogoń zmarnowała kolejną okazję. Tym razem zdrzemnęła się obrona wrocławian, a w sytuacji sam na sam obok bramki uderzył Vahan Bichakhchyan. Goście naciskali, ale bramka była jak zaczarowana. Strzał Luki Zahovicia dobrze obronił Michał Szromnik. W 17. minucie kąśliwie zza pola karnego uderzył Vahan Bichakhchyan. Także tym razem dobrze spisał się bramkarz Śląska. Dopiero w 30. minucie Pogoń dopięła swego. Zasłużone wyrównanie dał aktywny Vahan Bichakhchyan. Pomocnik Dumy Pomorza bardzo dobrze przymierzył z dystansu. Bliski gola na 2:1 dla gościł był Mariusz Malec. Stoper Pogoni wygrał pojedynek w powietrzu, jednak piłka minęła bramkę Śląska. Gospodarze odpowiedzieli kolejnym szybkim wypadem. Znów w roli głównej wystąpił Erik Expósito, który trafił do siatki, ale gole nie został uznany bo był na pozycji spalonej.
W 55. minucie goście znów musieli dorabiać straty. Víctor García posłał dokładne dośrodkowanie, a główką bramkę zdobył Daníel Leó Grétarsson. Dante Stipica tylko wzrokiem odprowadził piłkę. Pogoń nie była już tak aktywna jak w pierwszej połowie. Wrocławianie mądrze ustawili się w obronie z kolei goście bili głową w mur. Dopiero w 83. minucie na strzał z ostrego kąta zdecydował się Mariusz Fornalczyk. Piłkę za rzut rożny dobrze wybił bramkarz Śląska. W doliczonym czasie gry miejscowi mogli dobić Pogoń. Z rzutu wolnego przymierzył Erik Expósito, jednak piłkę sparował Dante Stipica. Szczecinianie znów zaprezentowali dwie różne połowy, a ceną za nieskuteczność była porażka.
źródło: własne
|
|