Po kapitalnej drugiej części meczu w wykonaniu Pogoni Szczecin Portowcy na własnym boisku pokonali Widzew Łódź 2:1 Spotkanie z Widzewem Łódź było pierwszym meczem Portowców w nowym sezonie Ekstraklasy na własnym boisku. Trybuny wypełnione praktycznie do ostatniego miejsca. Wyjściowa jedenastka niezbyt zaskakująca w stosunku do meczu w Belfaście. Gustafsson zdecydował się na dwie zmiany. Kontuzjowanego Zecha zastąpił Loncar, a w miejsce Marcela Wędrychowskiego pojawił się Vahan Bichakhchyan.
Portowcy pierwszą dobrą sytuację stworzyli sobie już w drugiej minucie spotkania. Po dobrym wyprowadzeniu piłki przez Malca, stoper długim podaniem znalazł Vahana, niestety po jego strzale piłka wyszła tylko na rzut rożny. Goście na prowadzenie wyszli już w 4 minucie. Lewą stroną popędził Przybułek, dośrodkował, piłka przetoczyła się przez całość linii piątego metra i do pustej bramki wpakował ją Bartłomiej Pawłowski. W 10 minucie spotkania wydarzenia boiskowe przeszły na drugi plan. Prowadzący to spotkanie Tomasz Musiał przerwał spotkanie, a kibice piłkarze oraz sztaby obu zespołów skandowali nazwisko Roberta Dymkowskiego okazując mu w ten sposób wsparcie w walce z ciężką chorobą. W 25 minucie Portowcy w jednej akcji mieli dwie kapitalne okazje do wyrównania wyniku meczu. Najpierw stojący w bramce Widzewa Ravas zatrzymał uderzenie Koulourisa, a następnie dobitkę Zahovicie praktycznie z linii bramkowej wybił jeden ze stoperów. W 33 minucie po wymianie kilkunastu podań na pozycję strzelecką na szesnastym metrze wyszedł Vahan. Bez zastanowienia uderzył lewą nogą, jednak znów świetnie interweniował bramkarz gości. Kolejną okazję Portowcy mieli w 40 minucie. Z lewej strony dośrodkował Grosicki. Idealnie posłana piłka trafiła pod nogi Koulourisa, napastnik oddał strzał, ale kolejny raz gości uratował Ravas. W doliczonym czasie pierwszej część Portowcy ponownie znaleźli się w polu karnym rywala. Kolejne dwa strzały na bramkę gości i kolejne dwie kapitalne interwencje defensywy Widzewa.
Kapitalnie otworzyli Portowcy drugą część spotkania. Już w 46 minucie po dośrodkowania z rzutu wolnego, pozycję wygrał Zahović i przelobował bramkarza gości. Po zdobyciu bramki wyrównującej podopieczni Gustafssona konsekwentnie atakowali bramkę rywali. Zaangażowanie, agresja i determinacja doprowadziły w 64 minucie do gola na 2:1. Kapitalnie w szesnastce rywala znalazł się Koulouris i tylko dopełnił formalności wpychając piłkę do bramki. Minutę później z rzutu wolnego w poprzeczkę uderzał Grosicki. W 71 minucie po rzucie z autu i dobrym dośrodkowaniu goście za sprawą Terpiłowskiego umieścili piłkę w bramce Stipicy. Jednak po analizie Var sędzia Tomasz Musiał nie uznał bramki. W końcówce meczu kibice Pogoni mogli czuć mocno podniesione ciśnienie bo w szesnastce gospodarzy pojawił się bramkarz Widzewa. Dwa rzuty rożne, ale na szczęście wynik pozostał bez zmian.
źródło: własne
|
|