Pogoń Szczecin pokonała na własnym obiekcie Linfield FC i awansowała do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Rewanżowy mecz eliminacyjny Ligi Konferencji Europy poprzedzony został odsłonięciem, długo wyczekiwanego w Szczecinie, pomnika Mistrza Floriana Krygiera. Na uroczystości pojawił się Prezydent Miasta Szczecin Piotr Krzystek, Prezes Jarosław Mroczek oraz dwaj byli wychowankowie Mistrza Floriana. Pojawili się także najmłodsi adepci akademii Pogoni Szczecin i to na nich szczególną uwagę zwrócił Prezes Stowarzyszenia Kibiców Pogoni Szczecin.
Trener Jens Gustafsson dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce w stosunku do meczu drugiej kolejki Ekstraklasy przeciwko Widzewowi Łódź. Kontuzjowanego Dantego Stipicę zastąpił Bartosz Klebaniuk, a w miejsce Mateusza Łęgowskiego na murawie pojawił się Rafał Kurzawa.
Już w trzeciej minucie Portowcy za sprawą Kamila Grosickiego stworzyli sobie bardzo dobrą okazję. Kapitan Dumy Pomorza ruszył środkiem boiska, minął dwóch rywali, wpadł w pole karne i oddał strzał, niestety piłka trafiła w poprzeczkę bramki bronionej przez Chrisa Johnsa. Ogromne zaskoczenie kibiców nastąpiło w 16 minucie. Po uderzeniu z dwudziestego metra od bramki Bartosza Klebaniuka, Jaemi Mugrew wyprowadził Irlandczyków na prowadzenie. W 26 minucie Portowcy mogli stworzyć sobie bardzo dogodną okazję jednak Linus Wahlqvis postanowił nie podać do lepiej wychodzących na pozycję partnerów, a zakończyć swoją akcję uderzeniem. Futbolówka po strzale bocznego obrońcy wylądowała kilka metrów obok bramki piłkarzy gości. Do ostatniego gwizdka pierwszej części meczu wynik nie uległ zmianie. Mimo, że Portowcy przeważali w statystyce posiadania piłki to kompletnie nie potrafili przełożyć tego na zdobycz bramkową, a nawet kreowanie dogodnych sytuacji. Z dużym przytupem rozpoczęli Portowcy drugą część meczu. Lewą stroną boiska popędził Kamil Grosicki zagrał na jeden kontakt z Koutrisem dostał od obrońcy piłkę zwrotną i zdecydował się na strzał. Rywale zablokowali uderzenie, Portowcy reklamowali zagranie ręką, ale piłka w tym czasie znów spadła pod nogi Koutrisa, który długim dośrodkowaniem odnalazł Koulourisa i gracki napastnik wyrównał wynik spotkania. Kibice zasiadający na Twardowskiego nie mogli niestety długo cieszyć się trafieniem napastnika, ponieważ już dwie minuty później na tablicy widniał wynik 1:2, a strzelcem gola, który ponownie wyprowadził na prowadzenie Irlandczyków był Kyle McClean. W 57 minucie Portowcy doprowadzili do wyrównania. Kapitalną długą piłkę w kierunku Wahlqvista posłał Kouluris, a prawy obrońca dokonał formalności i pokonał bramkarza gości. W 64 minucie Jens Gustafsson zdecydował się na dwie zmiany. Boisko opuścili Wędrychowski i Zahović, a na murawie pojawili się Gorgon i Vahan. W 75 minucie kibice zgromadzeni na Twardowskiego obejrzeli bramkę, nazywaną „stadiony świata”. Vahan Bichakhchyan na wysokości środka boiska zatrzymał kontratak piłkarzy Linfield, wymienił dwa podania z partnerami, znalazła się trzydzieści metrów przed bramką Johnsa i huknął jak z armaty w samo okienko. Minutę później ten sam zawodnik miał szansę na podwyższenie prowadzenia, niestety uderzenie skrzydłowego Portowców zostało zablokowane. W 85 minucie Vahanowi i jego trafieniu pozazdrościł Łęgowski, niestety bardzo dobrze uderzona piłka minimalnie minęła poprzeczkę bramki.
źródło: własne
|
|